Qbik nie był dobrym pilotem. Nie był też średnim pilotem. Właściwie w ogóle nie był pilotem.
Owszem, znał się na samolotach. Pracował przecież na lotnisku. Jako stróż. Nocny.
No i dwa razy latał szybowcem. Dwumiejscowym. Szkoleniowym. Z kumplem – instruktorem.
Bardzo mu się to podobało. I nawet zrobił pętlę. Dwa razy. I beczkę. Jeden raz.
No i wylądował. Wprawdzie nie był do końca pewny, czy całkiem samodzielnie, bo kumpel – instruktor miał jakąś dziwną minę, gdy zarzekał się, że „w ogóle przy tym nie pomagał”… ale wylądował.
To, że trzy dni temu ocknął się z okropnym bólem głowy na pokładzie transportowca płynącego na Sycylię i to w mundurze pilota, wśród całej rzeszy podobnych sobie osobników, zawdzięczał chyba ostatniej imprezie w lotniskowym barze „Pod Śmigłem”. Jak przez mgłę pamiętał, że brylował w towarzystwie opowieściami o swych „lotniczych wyczynach”, a potem chyba podpisywał jakieś papiery podsunięte mu przez przemiłych facetów w dziwnych mundurach…
Przedwczoraj zorientował się, że jest członkiem Niebieskich Sił Powietrznych (Blue Air Force – w skrócie BAF) Lotniczego Korpusu Legii i jako pilot będzie wkrótce bronił jakiejś sycylijskiej bazy wojskowej. Nie wiedział czyjej bazy i nie wiedział przed kim, ale zakładał, że wkrótce się tego dowie. Najważniejsze było, że będzie mógł latać. I że dostanie prawdziwy samolot. Taki z silnikiem.
Wczoraj najpierw wyprowadzono ich na lotnisko i pokazano sprzęt. Wszyscy byli pod wrażeniem. Tak dziwnej zbieraniny samolotów – nie tylko wyprodukowanych w zupełnie różnych okresach i różnych krajach, nie tylko o diametralnie różnych osiągach i uzbrojeniu, ale i należących do zupełnie różnych państw i noszących tych różnych państw znaki, nie spodziewał się nikt w najgorszych snach. Jedno trzeba było przyznać: wszystkie były zadbane i dopieszczone. Wyglądało na to, że pod względem technicznym nie zawiodą.
Później zebrano ich w sali odpraw gdzie zostali uświadomieni, że kontrakty z BAF podpisali na 5 lat i raczej stanowczo im się odradza nawet samo myślenie o ich skróceniu. W ciągu tych pięciu lat mają walczyć z tymi, których im się wskaże – bez zadawania zbędnych pytań. Gdy ktoś z tyłu wyraził obawę, że – wobec takiej różnorodności sprzętu jaki zaobserwowali dziś na płycie lotniska – ciężko się będzie w powietrzu zorientować do kogo strzelać, prowadzący od razu przeciął wszelkie wątpliwości: „Strzelać do wszystkiego co lata i nie jest oznaczone kolorem niebieskim. Ptakom ewentualnie możecie darować.” Po takim dictum nikt już pytań nie zadawał.
Na koniec dowiedzieli się jeszcze, że wprawdzie na początek dostaną dość wiekowe samoloty, ale każdy kto wystarczająco długo przeżyje, kto będzie dbał i usprawniał swoją maszynę, kto będzie rozwijał swoje umiejętności oraz wylegitymuje się sukcesami na polu walki – będzie miał szansę na otrzymywanie coraz nowocześniejszego, sprawniejszego i bardziej śmiercionośnego sprzętu.
Qbik był zdania, że to całkiem niezły układ. I na pewno bardziej emocjonujący niż wysiadywanie w budce stróża. Nocnego stróża.
Dziś rano nastąpił przydział maszyn. Qbik – gdy wskazano mu jego samolot - nie mógł oderwać od niego oczu. Może dlatego, że został porażony intensywnością i ilością położonej na nim żółtej farby. Od razu zrozumiał, że ta maszyna nie została stworzona do ucieczki i ukrywania się. Z tą ilością żółci nie miała na to najmniejszych szans. Jedyne co można było na niej robić, to atakować. I to najlepiej od strony żółtego słońca…
„Moja Wściekła Cytryna – pomyślał Qbik – Na pewno się zaprzyjaźnimy!”
O godzinie 10:00 ogłoszono alarm. O 10:15 Qbik i jego Cytryna byli już w powietrzu.
Pyrkając gwiaździstym silnikiem, wznosili się wytrwale w górę. Qbik nie mógł wyjść z podziwu nad faktem, że oto pilotuje własny samolot, widzi wszystko z góry i wszystko to jest zarąbiście niesamowite!
Tak się tym wszystkim cieszył, że pierwszą falę wrogów zupełnie przegapił, pozwalając im przetoczyć się nad sobą…
Gdy się zorientował, skręcił za nimi zwiększając obroty na maksa, ale na Cytrynie nie zrobiło to specjalnego wrażenia.
Nim zdołali się zbliżyć, inne - szybsze samoloty BAF zrobiły z wrogiem porządek.
Od tej pory Qbik solidnie obserwował niebo i następną grupę zobaczył wystarczająco wcześnie.
Zawrócił i pognał do ataku…
…uszkadzając pierwszą maszynę wroga w swej karierze.
Potem był już tylko chaos…
…kule gwizdały wokół Wściekłej Cytrynki…
…a Qbik robił co mógł…
…aby jeszcze kogoś trafić…
…i trafić.
W pewnym momencie, wymijając trafionego wroga, aby się z nim nie zderzyć…
…na własne oczy, z bliska przekonał się,,,
…ile stanowisk ogniowych ma taki kolos…
…i skąd biorą się pociski…
…dziurawiące kadłub Wściekłej Cytrynki…
…co widać na załączonym obrazku.
Przelatując nad miastem, którego bronili…
…Qbik skierował się ku następnej fali bombowców…
…i tu wreszcie…
…po szaleńczym pościgu…
…udało mu się…
…zestrzelić pierwszego wroga w karierze.
Niestety, Mordercza Cytryna również solidnie oberwała…
…i wlokąc za sobą warkocz czarnego dymu…
…skierowała się ku polowemu lotnisku…
…na którym Qbik – po raz pierwszy w karierze – wylądował bez wątpienia SAMODZIELNIE…
…choć – nie wiedzieć dlaczego – jakoś tak dziwnie.
I tak – z zaliczeniem pierwszych uszkodzeń, pierwszych asyst, pierwszego zestrzelenia i pierwszego lądowania – kończy się pierwsza bitwa powietrzna świeżo upieczonego pilota, przed którym – być może – otwiera się wspaniała lotnicza przygoda.
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.
Ostatnio zmieniony 20 sty 2020, 10:42 przez PL_Qbik, łącznie zmieniany 2 razy.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.
Dobre!
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
- PL_Cmd_Jacek
- Administrator
- Posty: 1581
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
- Lokalizacja: Będzin / Ploiesti
Re: Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.




ale myśl o Bitwach Symulacyjnych

"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)

Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)

- PL_danio25
- Posty: 215
- Rejestracja: 24 gru 2019, 16:33
Re: Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.
Fajnie się czytało
a zakończenie z lądowaniem nie mogło być inne hehe 


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Odlotowe Opowieści: Qbik - Pierwsza krew.
Kto nigdy nie wylądował P-26 na dziobie, niech pierwszy rzuci we mnie... czymkolwiek, telefonem, laptopem, portfelem 

Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)