Sobotnie popołudnie, Zatoka Zielonych Gór
Bitwa trwała. Nasze siły odpierały zmasowany atak wroga, a nam polecono polecieć przeciwko nim. Nasz Swordfish "Orzeł" miał wesprzeć z powietrza kontratak flotylli kutrów patrolowych.
Szczęśliwie nadlecieliśmy w samą porę. Wróg był zajęty walką i nie dostrzegł, jak się zbliżamy. Tommy objął celownik i meldował:
-Bardziej w prawo... Jest dobrze... Lekko w prawo!
Lecieliśmy prosto na wroga, który do tej pory nas nie dostrzegał, ale to musiało się lada chwila zmienić.
-Bomby poszły! Otwierają ogień! - padły dwa meldunki. Wróg nas zauważył w ostatniej chwili
Trzeba było jak najszybciej wydostać się z wrogiego ostrzału.
-Trzymać się chłopaki! - krzyknąłem i daliśmy nura..
Obniżaliśmy lot, pędząc w stronę naszej floty. Pociski śmigały dookoła dziurawiąc poszycie maszyny... Musieliśmy być szybsi, niż ścigająca nas śmierć.
Byliśmy już prawie bezpieczni nad lądem. Sojusznicy ostrzeliwali tych, którzy próbowali nas trafić i już byłem gotów powiedzieć "udało się", ale los bywa przekorny. W tej chwili coś potężnie szarpnęło maszyną...
-Wszyscy cali? - krzyknąłem, a Tommy wrzasnął:
-Nasze koło!
Obróciłem się i zobaczyłem, jak fragment podwozia oddala się od nas, a wraz z nim jedno z naszych kół...
Tommy wychylał się z kabiny, potwierdzając... Straciliśmy jedno z głównych kół...
Leciałem do bazy, mając dylemat... Wznieść się i skakać na spadochronie... czy też próbować lądować... Obie alternatywy miały swoje minusy. Stracę maszynę... a kosztowała tak wiele srebrnych lwów! A co jak stracę życie i załogę? Musiałem lądować na jednym dużym i jednym małym kółku. Wielu przypłaciło taki manewr swoim życiem... Ja zaryzykowałem....
W bazie widzieli nasze kłopoty. Będziemy lądować awaryjnie... Obrałem kurs na pas startowy, zwolniłem obroty. Musiałem tuż przy lądowaniu lekko skręcać, aby siła odśrodkowa utrzymała nas w równowadze... ale to było tylko chwilowe rozwiązanie...
Przyziemiłem maszynę na samym początku pasa... Niestety, siła została wytracona momentalnie i poczułem, to, czego się obawiałem...
Maszynę zaczęło ciągnąć w stronę brakującego koła... Szarpnąłem ster, starając się wykorzystać resztki sił aerodynamicznych do utrzymania równowagi... ale grawitacja z każdą chwilą zyskiwała na przewadze... Wtedy skrzydło dotknęło ziemi... najpierw było to delikatne muśnięcie, a zaraz potem...
Lewe skrzydło zatrzymało się, a my, niczym wagonik na karuzeli zaczęliśmy zataczać się. Dźwigar jęczał poddany przeciążeniu, wyginał się, ale nie pękał... Śmigło zaryło o pas, gdy maszyna pochyliła się zbytnio, wzbijany pył otoczył nas...
I w chwilę wszystko umilkło. Silnik zadławił się, maszyna zatrzymała się, pył opadał, a służby ratunkowe pędziły w naszą stronę... A my? Spojrzałem za siebie na załogę:
-Wszyscy cali?
-Tak jest! Orzeł wylądował! - wykrzyknął Tommy.
Byliśmy cali. Nie licząc postrzeleń, złamanego śmigła i odstrzelonego podwozia, maszyna była cała... Mogliśmy po naprawach udać się na kolejny lot.
(Nie?)stety, gdy znów wypuszczono nas w powietrze, otrzymaliśmy informację, że wroga flota straciła wszystkie jednostki. Bitwa się skończyła... Ale nasz Swordfish nie został utracony!
Pozostało jedno pytanie. Czy trafiliśmy wroga?
Widziano, jak nasze bomby spadają blisko wrogich kutrów. Prawdopodobnie posiekały je odłamki, ale żadnego nie uznano nam jako zatopienie. Niemniej, żaden wróg nie mógł sobie przypisać zestrzelenia naszego Orła! A Orzeł im jeszcze pokaże, na co go stać!
Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
Odlotowe opowieści: Orzeł wylądował!
Moderatorzy: PL_CMDR Blue R, PL_Andrev
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Odlotowe opowieści: Orzeł wylądował!
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: Odlotowe opowieści: Orzeł wylądował!
Dobre. Trzyma w napięciu do końca.
Swoją drogą, nieźle was postrzelali... skrzydła jak sito!

Swoją drogą, nieźle was postrzelali... skrzydła jak sito!

Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Odlotowe opowieści: Orzeł wylądował!
Ale nie zestrzelili! Wróg nie dostał nagrody za zestrzelenie 

Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)