Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin
po informacji na Discordzie
Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum

Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu

Zapraszamy na serwer głosowy

DISCORD

Enter the Dagon - 2020-04-10

Raporty z rozegranych scenariuszy i kampanii.
Awatar użytkownika
pepe
Posty: 258
Rejestracja: 11 sty 2020, 22:24
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Enter the Dagon - 2020-04-10

#1

Post autor: pepe » 11 kwie 2020, 0:06

Dziś rozegraliśmy scenariusz z bardzo wczesnej (jak na DW) epoki.
Do tej pory strona BLUE zawsze obrywała. Tym razem los się do nas uśmiechnął.

Składy:

Mirsh - Victor I
BeefySub - Juliett
vs
CornFreeGorn - Skipjack
Lysander - Adams
Pepe - Adams


Na początku ruszyliśmy z portu obserwując przecudnie zaprojektowane otoczenie i sam port
Lys postanowił troche postrzelac z karabinków burtowych w moją stronę. Ja chwile obserwowałem wynurzonego jeszcze Skipjacka.

Następnie daliśmy po garach bo Newport, którego mamy chronić zapuszcza motor 20 minut od naszego startu.
Lys poszedł równo na W a ja lekko na WSW by zwiekszyć dystans do 2-3 nmi w razie ataku rakietowego Juliett

Skipjack jak to zwykle w tej misji na początku ma za zadanie brnąć na ślepo w głębinę tuż za obszarem portowym, który odgranicza podwodna łacha.


Lys pierwszy zwolnił i przepingał teren. Póxniej sam zabrałem się do pingania i bardzo szybko odkryłem okręt podwodny. Ten przesuwał się niemal równo na E.
Zmieniłem kurs by pingac intruza na prawą burtę a Lys podkradał się idąc na NW.

Wkrótce po tym Lys zaszarżował i z niewielkiej, bo ledwie odległości 5.4 nmi osłał w stronę okrętu ASROC'ki
Po chwili Juliett zamieniła się w pokarm dla morskiej fauny.

Torpedy, które wróg posłał w stronę Adamsa chybiły bądź nie dosięgły celu. Generalnie wszyscy wyszliśmy z tego cało.

Pozostało jeszcze wytropic drugi okręt. Ten musiał być gdzieś bliżej mnie. Dość długo zajeło nam szukanie intruza. Wbrew naszym szacunkom nie zblizał sie do głównego celu jakim był odchodzący na NW Newport.
Triangulując namiary wiedziałem gdzie i mniej więcej na jakiej odległości powinienem obklikiwać pingnięcia. W końcu go pingnąłem a że byłem najbliżej bo około 13 nmi postanowiłem zaszarżować.

Po zbliżeniu się na odpowiednią odległość, pod wpływem emocji pierwszego ASROC'a wystrzeliłem zapominając, że musze najpierw zmienić kurs. Poszedł około 45 stopni od celu. Dopiero kolejne salwy poszły w odpowiednie miejsce. Tu okazało się, że torpedy wyskalowane do ASW mogły również namierzyć cywilny statek. Jenak pole, które usiałem z tych ASROC'ów nie dawało się tak łatwo ominąć. Jedna torpeda trafiła szybszego od siebie Victora.

w tym czasie będąc niemal pewien, że przeciwnik nie daruje mi tak zuchwałej szarży zacząłem zagłuszać mu obraz sytuacji przez rzucanie okresowo bomb głębinowych. Te eksplodując sprawiały, że przeciwnik nie mógł śledzić mojego okrętu. Sam przeszedłem na NW by w końcu od północy przypuścić drugą szarżę. Odpaliłem w międzyczasie z burty 2 torpedy. Idąc na wroga co chwila rzucałem na przemian wabie i bomby głębinowe. Kiedy zobaczyłem jego peryskop otworzyłem ogień z działa 127 mm. Sonarzysta usłyszał eksplozje bezposrednio na kadłubie stalowej rybki. Niestety ponieważ okręt nie wynurzył się do końca, działo nie dokonało całkowitego zniszczenia. dlatego szarżowałem dalej korygując kurs do pozycji z HF.

Wtedy nasz Skipjack nie wytrzymał i puścił prosto na Victora UUM-44 z maleńką głowiczką atomową
:bum

Eksplosja zniszczyła victora i zadał mi sporo uszkodzeń. Niemniej jednak napromieniowana załoga postanowiła już do końca przećwiczyć zrzucanie bomb głębinowych z szarżującego okrętu.


Po włączeniu "Show truth" zobaczyliśmy, że Victor chcąc mnie zaatakować puścił zabójczą 53-65M naprowadzaną na kilwater. Ta dość długo goniła Lysandera. On sam próbował zucać bomby głębinowe by eksplozja zniszczyła śledząca go torpedę. Niestety gra widocznie nie przewiduje takiej akcji i Adams Lysandera zostaje zniszzony. Było jednak juz po grze bo wraz ze zgodą na Show Truth uznajemy, że gra się kończy a reszta jest już tylko dla zabawy.


Pierwszy raz udało się Adamsom osaczyć i zatopic wroga. Do tej pory kiepsko to wyglądało bo Adamsy nie były w stanie zaszkodzić przeciwnikowi.
Wyszła bardzo fajna sesja. Oto z niej materiał filmowy.


youtu.be/azod598qzMw


Do następnego boju :bokser:
Obrazek

Awatar użytkownika
PL_Cmd_Jacek
Administrator
Posty: 1581
Rejestracja: 24 gru 2019, 20:02
Lokalizacja: Będzin / Ploiesti

Re: Enter the Dagon - 2020-04-10

#2

Post autor: PL_Cmd_Jacek » 11 kwie 2020, 9:16

Rzeczywiście fajna bitwa wyszla. :wszystkook:
"Mówię tylko do tych, którzy chcą mnie słuchać. Ci, którzy nie chcą nie obchodzą mnie.
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany ? Ściana i tak zawsze swoje wie" (by Indios Bravos)


Obrazek

Awatar użytkownika
PL_Mirko
Posty: 227
Rejestracja: 29 gru 2019, 0:32

Re: Enter the Dagon - 2020-04-10

#3

Post autor: PL_Mirko » 11 kwie 2020, 23:42

Raport noob'a

Dołączyłem z ciekawości do sesji, żeby w końcu poznać co tam się wyrabia na DW MP. Z dostępnych platform sub wybrałem Victor'a, którego znałem o tyle , że "ganiałem" go, kiedyś na czystym DW moimi ADCAP'ami koło Kuby w ramach treningu. Nigdy nim nie grałem na singlu, żadnej wiedzy na temat jego możliwości. Dostępny zestaw torped również "nieograny" kompletnie. W związku z tym przyjąłem opcję ostrożnej gry, raczej supportu dla mojego bardziej doświadczonego gracza team'u.

Poinformowałem go lojalnie "I'm beginner" i podałem moją pozycję. Zasugerował mi abym obrał kurs SE, na wypadek gdyby Newport wybrał kurs na S, oraz podawał namiary wykrytych Adams'ów. Wkrótce podałem namiar jeden, blisko Naval Base. On z kolei podał namiar drugiego bardziej na NW.
Po jakimś czasie podał mi prawdopodobną pozycję Newport'a. Na Narrow rzeczywiście "mój Adams" rozdzielił się na dwa piki i mogłem wkrótce potwierdzić, że to Newport - kurs NW, blisko wybrzeża - wszystko daleko ode mnie.
I o zgrozo, wkrótce zostałem sam, kompletny beginner przeciwko trójce doświadczonych graczy.

Udaje mi się wreszcie złapać echo wrogiego sub'a nad warstwą. Ciągle "pingany" schodzę pod warstwę, próbuję się ukryć. Postanawiam wreszcie sprawdzić możliwości Victor,a, ryzykując wykrycie. Skoro już wdepnąłem w to ... - postanowiłem wykorzystać okazję do poznania sposobu działania "żywych" przeciwników na MP.
"Daję po garach - ile fabryka dała". Victor osiąga prędk. 32 kts - no nieźle. Kieruję się na Freighter'a idącego kursem W, w odległości około 12 km, za którym wykryłem echo jakiegoś okrętu wojennego. Może jednak uda się coś ustrzelić zanim zostanę zatopiony.
Blisko Freighter'a wychodzę nad warstwę i wkrótce stwierdzam, że "mój Adams" idzie prosto na mnie. Ja wiem, że on już wie ... Mając nadzieję, że on nie wie, że ja już wiem - podpuszczam go jak najbliżej, aby moje "rybki" miały większe szanse.

Odpalam w jego kierunku dwie 53-ki ustawione na ślad torowy, a trzecią do drugiego Adams'a, który próbował mnie zajść "od zakrestii" tzn od północy.
I rozpętało się piekło - komunikaty TIW ze wszystkich stron.
3A.jpg
Wykonuje dzikie zwroty, rzucam wabiki - na próżno - zostaję trafiony, wrzaski trwogi załogi...
Przekonany, że to już koniec, jako człowiek bardzo wrażliwy :) nie mogę patrzeć na własną śmierć nawet tę wirtualną.
Postanowiłem wykorzystać czas opadania na dno, żeby przejrzeć co tam nowego na forum PS, Finek, Andrev czy Qbik stworzyli.
Po kilku minutach wracam do gry i oczom nie wierzę - nadal żyję, ale co to za życie - 52% Damage, a do tego prawie wynurzony.
A najgorsze rozczarowanie - dwie torpedy, które miały gonić Adams'a poszły inaczej niż planowałem. No cóż, beginner popełnia błędy...
Coś tam jeszcze odpalam i znowu piekło - 92%... Czekam na cios łaski ...

Podsumowując, gratuluję przeciwnej drużynie .... poczucia satysfakcji z zatopienia takiego noob'a jak ja, przy przewadze 3:1 i zastosowanym arsenale łącznie z pociskami jądrowymi. ;)
Kiedy byłem już w beznadziejnej sytuacji napisałem na czacie 2All i uzyskałem odpowiedź jak na screen'ie:
4A.jpg
Teraz mam chociaż satysfakcję, że nawet jeżeli było to już po czasie gry, autor odpowiedzi dostał jednak po ... "rufie" :jupi
Dziś nasz dzień lakierowany Internetem, w telefonie tak jak w gnieździe siedzi mózg,
Całe szczęście, że Bóg stworzył był kobietę... Głupie jest życie ale kocham je... (Andrzej Janeczko)

Awatar użytkownika
pepe
Posty: 258
Rejestracja: 11 sty 2020, 22:24
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Enter the Dagon - 2020-04-10

#4

Post autor: pepe » 12 kwie 2020, 3:22

Hehe to była jatka ale jak pisałem do tej pory BLUE w tym scenariuszu zawsze dostawało łomot.

Sam po bitwie cieszyłem się jak dziecko z wygranej bo naprawdę to był pierwszy raz kiedy nie zostałem na Adamsie zatopiony zanim zdarzyłem cokolwiek wystrzelić we wroga.

Generalnie to super, że zagrałeś - nie taki diabeł straszny. Szkoda, że scenariusz dość specyficzny bo takie stare platformy zmieniają w pewien sposób taktykę. My sie dopiero jej uczymy bo też nie było wczesniej jak ja przetrenować. Tak stare okrety jak Adams pojawiły się dopiero w tej wersji RA zaś Victorem I i Juliett nie bardzo mozna było im co przeciwstawić bo od przykładowo Los Angeles z ADCAP'ami i super sonarami to nie manajmniejszej trudności wykryć i zatopic je zanim wejdzie w zasięg wrogich torped.

Tak coś przez chwile czułem, że możesz byc graczem z Polski jednak tutaj na forum mnie całkiem zaskoczyłeś (miło).
Podsumowując, gratuluję przeciwnej drużynie .... poczucia satysfakcji z zatopienia takiego noob'a jak ja, przy przewadze 3:1
Dziękuję ale to niezupełnie tak. Victor i Juliett mogą okrętom Blue zgotować prawdziwe piekło. Same rakiety z Juliet jest dość trudno zestrzelić, mniej więcej 2x trudniej niz na Perrym. Co więcej Adams nie ma identyfikacji celu podwodnego dlatego może przykładowo krewetki widzieć jako potencjalny okręt podwodny. Dlatego ma do wsparcia Skipjacka, który jest najgorszym atomowym okrętem w grze. O bardzo słabym sonarze i wolnych torpedach (max 33 kts). Victor jest szybki - może osiągnąć 32 węzły a te torpedy, którymi dostałeś maksymalnie 30 węzłów i mają bardzo słabą (bo o krótkim zasięgu) zdolność wykrycia celu. Do tego długo opadają na spadochronach a ich maksymalny zasięg to ledwie 5.4 nmi.

Ale najtrudniej jest jednak na Adamsach, które nie mogą tak jak Ty przydzielić trackera do śledzenia celu. One nie widzą pików. Mają tylko to co same wypingają i to najlepiej w trybie single beam, który przeczesuje obszar sektorowo a co za tym idzie wymagają ciągłej uwagi. Obejrzyj film to zobaczysz jakie to mozolne. A do tego zasięg ich broni jest mniej więcej połową zasięgu torped z Victora.


Co do balansu graczy - nie mam na to wpływu. Prawie zawsze piszę, że mogę zagrać niemal każdą platformą (nie lubię Seawolfa, Virgini, Akuli III i śmigłowców). Co z tego, skoro większość graczy nie lubi lub nie ogarnia okrętów nawodnych więc dla ich spokoju i przyjemności wybieram "nawodniaka" (w sumie też lubię). Za to BeefySub to bardzo dobry gracz - mało kto robi tak szybki progres w tak krótkim czasie. Kilka gier temu został sam i... zatopił cała resztę wrogów :P
Tym razem miał pecha - ale to życie bo odrobinę szczęścia potrzeba nawet najlepszym.

Co do mojej szarży. Tu nie powiem bo miałem faktycznie gdzieś z tyłu głowy, że ten nick "Mirsh" nie grał z nami za często (jaz lub wcale) i jest szansa, że mozna to wykorzystać i zagrać odważniej. Ale to czasem złudne, bo gracze niekiedy mają duże doświadczenie z singla lub nawet gry MP w wąskim gronie znajomych.


P.S. autor odpowiedzi (Lys) nie miał nic złego na myśli. Po prostu w zasadzie nie było co odpowiadać, nie chciał ci dawać rzeczywistego obrazy sytuacji ale jednocześnie zachęcał do walki do ostatniej torpedy. Bo nie uwierzysz ale to że zostałeś bardzo się chwali. trzeba czasem przełknąc porażke i to hartuje ducha. Najgorzej się gra z tymi, co wychodzą z gry nie dając satysfakcji przeciwnikowi. To nie fair bo radocha z zatopienia "skorupy" jest mniejsza.
Przykładowo bardzo często się zdarzało, że Rosjanie w duzych bitwach widząc że przegrywają zaczynali masowo jak na sygnał opuszczać sesję.
Obrazek

ODPOWIEDZ