Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Moderator: PL_CMDR Blue R
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
17 września, kilka godzin do świtu
Kolumna stała. Ktoś z tyłu krzyczał. Major stał w świetle latarki nad lekarzem, który podnosząc się znad potrąconego, pokręcił głową. Kierowca jadącej przed nim ciężarówki, usunął zator na drodze i wracając do samochodu został potrącony przez mijający ich luksusowy samochód. Szofer samochodu stał obok, a na miejscu pasażera siedziała jakaś młoda dama. Tył samochodu zajmowały bagaże, a do dachu przywiązane były dywany i sprawiający komiczne wrażenie wielki kosz z krzakiem róży. Jakiś inny wojskowy podszedł do zebranych i darł się:
-Trup? To na bok go! I jechać, bo wszyscy stoją przez was!
Kapitan Meissner coś rozkazał i zaczęto usuwać ciało z drogi. Sam wrócił do samochodu i powiedział:
-W takich warunkach to nawet do Brodów nie dojedziemy przed świtem. Cholerna sekretarka ministra! Co ona myślała, ze stoimy dla przyjemności?
Major tymczasem spoglądając na mapę powiedział:
-Może tędy? Droga na Beresteczko i od północy spróbujemy?
Kapitan mruknął:
-Jakby można było skontaktować się z kolumną pieszą, to kazałbym im iść dalej, a my byśmy pojechali przez Wiśniowiec i Zbaraż. - rozmowa zaczęła przypominać nazwami trylogię Sienkiewicza... Oto wjeżdżali na "Dzikie Pola". - Jak przed świtem nie dotrzemy do Oleska, to równie dobrze możemy tam dotrzeć jutro. Trzeba będzie kogoś pchnąć przodem, aby dotarł do nich i kazał im ruszać dalej, a potem poczekał w Olesku na resztę kolumny.
Major powiedział:
-I tak trzeba będzie zrobić. Pojedziecie przodem.... no chyba cię! - krzyknął, gdy kolejny luksusowy samochód zaczął wyprzedzać ich śladem "sekretarki". Ten również wyglądał, jakby właśnie wywoził pół majątku jakiegoś dygnitarza. Major wrócił jednak do rozkazów, szybko ignorując chaos na drodze - Pojedziecie do Oleska, wydacie rozkazy i poczekacie na nas.
Kapitan zapytał Andrzeja:
-Pojedziecie ze mną do Oleska? Potrzebuję kogoś, kto mnie zagada i szturchnie jakbym miał zasnąć.
Kolumna stała. Ktoś z tyłu krzyczał. Major stał w świetle latarki nad lekarzem, który podnosząc się znad potrąconego, pokręcił głową. Kierowca jadącej przed nim ciężarówki, usunął zator na drodze i wracając do samochodu został potrącony przez mijający ich luksusowy samochód. Szofer samochodu stał obok, a na miejscu pasażera siedziała jakaś młoda dama. Tył samochodu zajmowały bagaże, a do dachu przywiązane były dywany i sprawiający komiczne wrażenie wielki kosz z krzakiem róży. Jakiś inny wojskowy podszedł do zebranych i darł się:
-Trup? To na bok go! I jechać, bo wszyscy stoją przez was!
Kapitan Meissner coś rozkazał i zaczęto usuwać ciało z drogi. Sam wrócił do samochodu i powiedział:
-W takich warunkach to nawet do Brodów nie dojedziemy przed świtem. Cholerna sekretarka ministra! Co ona myślała, ze stoimy dla przyjemności?
Major tymczasem spoglądając na mapę powiedział:
-Może tędy? Droga na Beresteczko i od północy spróbujemy?
Kapitan mruknął:
-Jakby można było skontaktować się z kolumną pieszą, to kazałbym im iść dalej, a my byśmy pojechali przez Wiśniowiec i Zbaraż. - rozmowa zaczęła przypominać nazwami trylogię Sienkiewicza... Oto wjeżdżali na "Dzikie Pola". - Jak przed świtem nie dotrzemy do Oleska, to równie dobrze możemy tam dotrzeć jutro. Trzeba będzie kogoś pchnąć przodem, aby dotarł do nich i kazał im ruszać dalej, a potem poczekał w Olesku na resztę kolumny.
Major powiedział:
-I tak trzeba będzie zrobić. Pojedziecie przodem.... no chyba cię! - krzyknął, gdy kolejny luksusowy samochód zaczął wyprzedzać ich śladem "sekretarki". Ten również wyglądał, jakby właśnie wywoził pół majątku jakiegoś dygnitarza. Major wrócił jednak do rozkazów, szybko ignorując chaos na drodze - Pojedziecie do Oleska, wydacie rozkazy i poczekacie na nas.
Kapitan zapytał Andrzeja:
-Pojedziecie ze mną do Oleska? Potrzebuję kogoś, kto mnie zagada i szturchnie jakbym miał zasnąć.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Oczywiście, panie kapitanie. Na rozmowie czas lepiej idzie.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
5:00
Kapitan wskazał na leśną drogę i znajdującą się nieopodal przecinkę.
-Może tutaj?
Major spojrzał na to miejsce i widać było, że nie specjalnie mu się podoba, niemniej powiedział:
-Da radę. Tutaj zostaniemy - to mówiąc wysiadł z samochodu, a Pryszczyk pomógł majorowi z jego bagażem. Major nachylił się do kapitana i powiedział:
-Pamiętajcie. Pieszy mają ruszać natychmiast do Kołomyji. My ruszymy o zmroku, zabierzemy was. Jakby nikogo nie było w Olesku, jeden z was ma zostać na miejscu zbiórki i czekać na resztę z informacją, co wy robicie, jasne?
Kapitan przytaknął:
-Jasne.
Major powiedział:
-Macie dwóch ze sobą, dacie radę. Powodzenia.
Kapitan, jak i Pryszczyk zasalutowali i samochód ruszył w dalszą drogę. O ile noc była pełna samochodów, tak za dnia drogi zapełniały się pieszymi, jakby ktoś podzielił noc i dzień na dwie części. Kapitan mruknął:
-Więcej ich matka nie miała? W tym tempie to i 3 godziny do Oleska będą! A mieliśmy być tam z godzinę temu i to z zapasem! Ehh. Noc powinna być tylko dla transportów wojskowych, a nie tych bab dygnitarzy i ich babilotów! - powiedział używając niewłaściwego słowa, że aż Andrzej zastanowił się, czy nie użył go specjalnie.
Kapitan wskazał na leśną drogę i znajdującą się nieopodal przecinkę.
-Może tutaj?
Major spojrzał na to miejsce i widać było, że nie specjalnie mu się podoba, niemniej powiedział:
-Da radę. Tutaj zostaniemy - to mówiąc wysiadł z samochodu, a Pryszczyk pomógł majorowi z jego bagażem. Major nachylił się do kapitana i powiedział:
-Pamiętajcie. Pieszy mają ruszać natychmiast do Kołomyji. My ruszymy o zmroku, zabierzemy was. Jakby nikogo nie było w Olesku, jeden z was ma zostać na miejscu zbiórki i czekać na resztę z informacją, co wy robicie, jasne?
Kapitan przytaknął:
-Jasne.
Major powiedział:
-Macie dwóch ze sobą, dacie radę. Powodzenia.
Kapitan, jak i Pryszczyk zasalutowali i samochód ruszył w dalszą drogę. O ile noc była pełna samochodów, tak za dnia drogi zapełniały się pieszymi, jakby ktoś podzielił noc i dzień na dwie części. Kapitan mruknął:
-Więcej ich matka nie miała? W tym tempie to i 3 godziny do Oleska będą! A mieliśmy być tam z godzinę temu i to z zapasem! Ehh. Noc powinna być tylko dla transportów wojskowych, a nie tych bab dygnitarzy i ich babilotów! - powiedział używając niewłaściwego słowa, że aż Andrzej zastanowił się, czy nie użył go specjalnie.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Jak juz kochanki uciekają to chyba nie jest dobrze - mruknął Andrzej. Ale że z dywanami, to już chyba komuś nieźle padło na głowę.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
8:00
Kapitan oparł mapę o masę samochodu i sprawdzał coś, po czym spojrzał na niewielką leśniczówkę, jakby potwierdzał, czy to co widział, dalej tam jest. Złożył mapę i powiedział:
-Pryszczyk! Andrzej! Chodźcie, rozejrzeć się. To na pewno tutaj. Szukajcie śladów, czy ktoś tutaj obozował. Przecież nie wyprzedziliśmy ich!
Pryszczyk szepnął do Andrzeja:
-Poruczniku? Myślicie, że porucznik Herbert uprowadził cały oddział i wcale tu nie planował dotrzeć?
Andrzejowi coraz mniej się podobało. Teraz mogło dziać się wszystko. Herbert mógł zabłądzić, mógł zdezerterować, albo mógł nawet już tu być i ruszyć dalej, jak oni nie dotarli na czas... A nawet jakby znaleźli ślady obozowania. Kto potwierdzi, czy to nie ktoś inny wybrał to miejsce na obozowisko? Leśniczówka wydawała się pusta... Ale w pobliżu była jakaś wioska. Tylko czy ktoś w niej wiedziałby co za oddział tu stacjonował? Samolot. Królestwo za samolot, którym można by było rozpoznać, co się dzieje.
Kapitan oparł mapę o masę samochodu i sprawdzał coś, po czym spojrzał na niewielką leśniczówkę, jakby potwierdzał, czy to co widział, dalej tam jest. Złożył mapę i powiedział:
-Pryszczyk! Andrzej! Chodźcie, rozejrzeć się. To na pewno tutaj. Szukajcie śladów, czy ktoś tutaj obozował. Przecież nie wyprzedziliśmy ich!
Pryszczyk szepnął do Andrzeja:
-Poruczniku? Myślicie, że porucznik Herbert uprowadził cały oddział i wcale tu nie planował dotrzeć?
Andrzejowi coraz mniej się podobało. Teraz mogło dziać się wszystko. Herbert mógł zabłądzić, mógł zdezerterować, albo mógł nawet już tu być i ruszyć dalej, jak oni nie dotarli na czas... A nawet jakby znaleźli ślady obozowania. Kto potwierdzi, czy to nie ktoś inny wybrał to miejsce na obozowisko? Leśniczówka wydawała się pusta... Ale w pobliżu była jakaś wioska. Tylko czy ktoś w niej wiedziałby co za oddział tu stacjonował? Samolot. Królestwo za samolot, którym można by było rozpoznać, co się dzieje.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Może rozjerzyj się po leśniczówce i okolicy, ja zasięgnę języka we wiosce.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
9:15
Andrzej wrócił pod leśniczówkę, gdzie pozostali czekali na niego, ale nie dowiedział się zbyt wiele. Jacyś "nasi" żołnierze tu byli, gdy światło odeszli na południe, ale nawet nie wiedziano z jakich sił. Jak Andrzej próbował swoim mundurem pokazać różnice między mundurem piechoty, a lotnictwa chłopi zrobili tylko większe oczy. Może kilka godzin przepytywania i znalazłby się jakiś co powiedział ciut więcej, ale czas gonił.
Kapitan z żołnierzem też nie ustalili zbyt wiele. Ktoś tu był. Kapitan zebrawszy fakty powiedział:
-Więc albo nasi tu jeszcze nie dotarli, albo to byli nasi i poszli na południe. Mamy kilka godzin straty. - podszedł do rozłożonej mapy i powiedział - Panowie. Burza mózgów. Chcecie dostać się do Rumunii, nie macie rozkazów, jak iść dalej. Którędy pójdziecie?
-Prosto na Złoczów i dalej główną drogą, czyli najkrótsza i najszybsza droga, czy wybieracie za dnia lasy i przez Załóźce i Tarnopol kierujecie się bliżej granicy ZSRR na południe? Dłuższa, ale dalej od nieprzyjaciela.
Andrzej wrócił pod leśniczówkę, gdzie pozostali czekali na niego, ale nie dowiedział się zbyt wiele. Jacyś "nasi" żołnierze tu byli, gdy światło odeszli na południe, ale nawet nie wiedziano z jakich sił. Jak Andrzej próbował swoim mundurem pokazać różnice między mundurem piechoty, a lotnictwa chłopi zrobili tylko większe oczy. Może kilka godzin przepytywania i znalazłby się jakiś co powiedział ciut więcej, ale czas gonił.
Kapitan z żołnierzem też nie ustalili zbyt wiele. Ktoś tu był. Kapitan zebrawszy fakty powiedział:
-Więc albo nasi tu jeszcze nie dotarli, albo to byli nasi i poszli na południe. Mamy kilka godzin straty. - podszedł do rozłożonej mapy i powiedział - Panowie. Burza mózgów. Chcecie dostać się do Rumunii, nie macie rozkazów, jak iść dalej. Którędy pójdziecie?
-Prosto na Złoczów i dalej główną drogą, czyli najkrótsza i najszybsza droga, czy wybieracie za dnia lasy i przez Załóźce i Tarnopol kierujecie się bliżej granicy ZSRR na południe? Dłuższa, ale dalej od nieprzyjaciela.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Ja bym sugerował jak najkrótszą, więc jak najszybszą. Dotrzeć jak najszybciej w rejon zgrupowania, bo kto wie co zostaniemy na miejscu. Może tylko obgryzione kości po biwakowaniu naszych kolegów, resztki sprzętu oraz niechęć miejscowych widzących kolejne fale nieswojego wojska?
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
-Pryszczyk?
-Ja tak samo myślę, kapitanie.
-I ja też - powiedział kapitan składając mapę. - Andrzej. Zostaniecie tutaj. Jak nie wrócimy do wieczora i przybędzie tutaj major, ruszacie dalej najkrótszą drogą. Złoczów-Stanisławów-Kołomyja. Główne drogi. Tam my będziemy was szukać. Jak się nie uda, spotkamy się w Kołomyi. My z Pryszczykiem jedziemy szukać rzutu pieszego, aby trafili też do Kołomyi.
-Ja tak samo myślę, kapitanie.
-I ja też - powiedział kapitan składając mapę. - Andrzej. Zostaniecie tutaj. Jak nie wrócimy do wieczora i przybędzie tutaj major, ruszacie dalej najkrótszą drogą. Złoczów-Stanisławów-Kołomyja. Główne drogi. Tam my będziemy was szukać. Jak się nie uda, spotkamy się w Kołomyi. My z Pryszczykiem jedziemy szukać rzutu pieszego, aby trafili też do Kołomyi.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Rozkaz - powiedział Andrzej, bo cóż mu zostało powiedzieć...
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
"Godzinę później"
Andrzej spojrzał na zegarek. Od czasu "godzinę później" minęło 15 minut. Co mógł robić sam w leśniczówce przez pół dnia? Zdrzemnąć się? A może pilnować, czy ktoś nie nadjedzie? A co jak naprawdę wyprzedzili pieszych i oni dopiero tu dotrą? Może powinien jednak zająć pozycje przy drodze? Ale z drugiej strony gapić się na idących, to niezbyt grzeczne... No i jak tłumaczyć ma swoją obecność. Czekam na swoich, przyjadą w nocy? Wyjdzie na głupka, co przy drodze czekać chce cały dzień... Cały dzień... No tak, nikt o obiedzie nie pomyślał. Więc będzie musiał skorzystać z żelaznych zapasów... a może w wiosce, ktoś go przyjmie? Tylko co jeżeli wtedy wróci kapitan? Ile czasu minęło? 16 minut...
Andrzej spojrzał na zegarek. Od czasu "godzinę później" minęło 15 minut. Co mógł robić sam w leśniczówce przez pół dnia? Zdrzemnąć się? A może pilnować, czy ktoś nie nadjedzie? A co jak naprawdę wyprzedzili pieszych i oni dopiero tu dotrą? Może powinien jednak zająć pozycje przy drodze? Ale z drugiej strony gapić się na idących, to niezbyt grzeczne... No i jak tłumaczyć ma swoją obecność. Czekam na swoich, przyjadą w nocy? Wyjdzie na głupka, co przy drodze czekać chce cały dzień... Cały dzień... No tak, nikt o obiedzie nie pomyślał. Więc będzie musiał skorzystać z żelaznych zapasów... a może w wiosce, ktoś go przyjmie? Tylko co jeżeli wtedy wróci kapitan? Ile czasu minęło? 16 minut...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Andrzej wymyślił salomonowe rozwiązanie - niedaleko od leśniczówki znalazł dość dobrą kłodę spróchniałego drzewa. Znalezienie odpowiedniego drzewa było już chwilą. I tak siedział sobie przy leśniczówce, ale tak aby mieć w zasięgu drogę. Wilk syty i owca cała - pomyślał. Co prawda mu się chciało spać - a aucie tak go wytrzęsło że oka nie zmrużył. Dookoła cisza, tylko owady brzęcząły...
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
... i nagle brzęczenie wzmacniało się... i nie był to żaden ruch na drodze. Ten odgłos Andrzej mógł rozpoznać we śnie. Odgłos silnika lotniczego. Tu w leśniczówce był schowany, ale czy tak samo było na drodze? Biec w kierunku drogi? Nie zdąży.... Zresztą już spostrzegł, że część osób na drodze słyszała ten odgłos i co prędzej uchodziła z drogi... Odgłos silnika narastał i narastał... Nie był to myśliwiec. Raczej wolniejsza maszyna...
Po chwili Andrzej mógł ją dostrzec między koronami drzew. Samolot leciał nisko nad drzewami, a Andrzej dostrzegł białe szachownice na spodzie skrzydeł. To chyba była "Mewa". Własny samolot to był obecnie tak niespodziewany widok, że Andrzej, aż zastanowił się, czy mu się nie przewidział... i nagle Andrzej dosłyszał, że odgłos znów narastał... pilot musiał zakręcić i wracał na północ...
Po chwili Andrzej mógł ją dostrzec między koronami drzew. Samolot leciał nisko nad drzewami, a Andrzej dostrzegł białe szachownice na spodzie skrzydeł. To chyba była "Mewa". Własny samolot to był obecnie tak niespodziewany widok, że Andrzej, aż zastanowił się, czy mu się nie przewidział... i nagle Andrzej dosłyszał, że odgłos znów narastał... pilot musiał zakręcić i wracał na północ...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)