Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Moderator: PL_CMDR Blue R
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Zbliżając się do Lublina, Staszek dostrzegł, że ruch na drodze był coraz większy. Staszek wyraźnie doszedł długie szeregi uciekinierów ciągnących na wschód. Niektórzy jechali na rowerach, inni wozami z końmi i krowami przywiązanymi z tyłu. Wyglądało to tak samo jak ruch w Krakowie, gdy opuścił szpital po przedwczesnym alarmie. Przypominało to opowieści rodziny o ewakuacji w 1914 roku. Wtedy opowieści o matce tulącej go podczas ucieczki w nieznane wydawały się jakby nie z tego świata, nie z tej wolnej Polski w której żył... a oto teraz widział je na oczy.
Na horyzoncie przed sobą Staszek widział ciężkie ołowiane chmury, ale gdy się do nich zbliżył, okazało się, że to dym. Przelatując nad okalającymi Lublin wioskami zobaczył rezultaty działań niemieckich bombowców. Nie było domu, który by nie ucierpiał. Wszędzie widać było wielkie leje po bombach. Tu i tam stały osmalone kominy wśród tlących się zgliszcz. Jacyś ludzie chodzili wokół tego, co kiedyś było domem. Czy to był ich dom? Czy może sąsiadów? Ktoś inny uciekał w pole. Ktoś pochylał się nad rannym, a może zabitym... Czyżby Niemcy byli tu przed chwilą? I znów szosa. Cywile na przestrzeni wielu kilometrów. Wózki dziecięce i matki z małymi dziećmi pośród ogromnego tłumu. Wszystko to były ofiary hitlerowskiej wojny.
Zapach dymu unosił się w powietrzu i drażnił nozdrza, gdy Staszek wychylił się z przejęciem przyglądając się zniszczeniom. Czy to dym wycisnął te łzy, czy może był smutek na widok, który zastał... I znów jakby ktoś mu podpowiadał:
-Leć wyżej. Nie będziesz tego widział. Z lotu ptaka nie widać ludzi...
Na horyzoncie przed sobą Staszek widział ciężkie ołowiane chmury, ale gdy się do nich zbliżył, okazało się, że to dym. Przelatując nad okalającymi Lublin wioskami zobaczył rezultaty działań niemieckich bombowców. Nie było domu, który by nie ucierpiał. Wszędzie widać było wielkie leje po bombach. Tu i tam stały osmalone kominy wśród tlących się zgliszcz. Jacyś ludzie chodzili wokół tego, co kiedyś było domem. Czy to był ich dom? Czy może sąsiadów? Ktoś inny uciekał w pole. Ktoś pochylał się nad rannym, a może zabitym... Czyżby Niemcy byli tu przed chwilą? I znów szosa. Cywile na przestrzeni wielu kilometrów. Wózki dziecięce i matki z małymi dziećmi pośród ogromnego tłumu. Wszystko to były ofiary hitlerowskiej wojny.
Zapach dymu unosił się w powietrzu i drażnił nozdrza, gdy Staszek wychylił się z przejęciem przyglądając się zniszczeniom. Czy to dym wycisnął te łzy, czy może był smutek na widok, który zastał... I znów jakby ktoś mu podpowiadał:
-Leć wyżej. Nie będziesz tego widział. Z lotu ptaka nie widać ludzi...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
"Z lotu ptaka nie widać ludzi!? - Staszek dalej prowadził wewnętrzny monolog - Tak! Nie widać! Oczy możesz oszukać. Ale serca nie. Nie będziesz widział. Ale będziesz czuł tą bijącą w niebo rozpacz. Iść w górę? To nie jest wyjście! Poza tym - nie jesteś jakimś pieprzonym Ikarem co się pchał w słońce! Jesteś małą, szarą zwiadowczą jaskółeczką, która ma swoje wyraźne rozkazy! Nie - zapierdzielać wokół słońca! Furkać niziutko nad ziemią i obserwować! Obserwować - wypatrywać - zapisywać - meldować! I gnać do wyznaczonego rejonu obserwacji! A potem, do cholery, skutecznie wrócić!"
Żwirkowe myśli krystalizowały się i uspokajały. Już wiedział co ma robić. Otarł łzy - żalu lub piekącego dymu - kto by to tam rozróżnił? Poza tym był sam. A sam przed sobą wstydzić się łez nie musiał. Skierował nos Pe-jedenastki w stronę Dęblina. Swój nos, nie bacząc na swąd spalenizny, wystawił za burtę. Razem z oczami. I coraz spokojniej, coraz to zimniej obserwował. A w sercu rosła nienawiść.
Żwirkowe myśli krystalizowały się i uspokajały. Już wiedział co ma robić. Otarł łzy - żalu lub piekącego dymu - kto by to tam rozróżnił? Poza tym był sam. A sam przed sobą wstydzić się łez nie musiał. Skierował nos Pe-jedenastki w stronę Dęblina. Swój nos, nie bacząc na swąd spalenizny, wystawił za burtę. Razem z oczami. I coraz spokojniej, coraz to zimniej obserwował. A w sercu rosła nienawiść.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Minęło 40 minut lotu, gdy Żwirko minąwszy po trawersie Puławy doleciał do Dęblina. Przelatując nad starym lotniskiem i koszarami Szkoły Oficerskiej spostrzegł, że wszystkie budynki były zniszczone. Żwirko minął Wisłę, przeleciał nad pastwiskiem między dwoma stawami i skierował się ku drodze do Głowaczowa. Teraz leciał "kosiakiem" ciągle zmieniając kierunek i spoglądał dookoła. Po tej stronie Wisły ruch jakby zamarł... Nagle tuż przed Kozienicami dostrzegł ruch na szosie. Dwie ciężarówki prowadzone przez nieznany Staszkowi typ wozu bojowego. Pojazdy jechały naprzeciw jego trasy lotu, kierując się na wschód...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko przypomniał sobie mapę i zakreślony elipsą rejon wyznaczony mu do rozpoznania. Zorientował się, że Kozienice leżą na południe od niego. Postanowił więc skręcić na północ i północny wschód, aby wykonać zadanie. Poruszające się w dole pojazdy stanowiły zbyt małą siłę aby zawracać sobie nimi głowę, szczególnie, że nie można było rozpoznać do której armii należały.
"Zniżać się jeszcze bardziej i ryzykować ostrzał... Nie zamierzam!"
Co pomyślawszy wykręcił w prawo i poszedł w górę, oddalając się od poruszającego się w dole oddziałku.
"Zniżać się jeszcze bardziej i ryzykować ostrzał... Nie zamierzam!"
Co pomyślawszy wykręcił w prawo i poszedł w górę, oddalając się od poruszającego się w dole oddziałku.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Prowadzący pojazd otworzył do Żwirka ogień, który szybko zniknął im z pola widzenia. Okrążywszy miasteczko skierował się w kierunku Głowaczowa, gdzie miał poprowadzić główne rozpoznanie. Zbliżał się do drogi na której był mostek, spod którego wczoraj tak ostrzelano Ludwika i nagle dostrzegł na drodze czołgi sunące na wschód. Już sama ich ilość pozwalała podejrzewać, że nie są to polskie jednostki. Nie nosiły też polskiego malowania, a Żwirko dał sobie rękę uciąć, że na ich kadłubach widział swastyki. Choć może jakby zniżył lot, mógłby mieć absolutną pewność...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Nieee... Żwirko wstrząsnął głową jak pies wychodzący z rzeki - pozbywając się tym gestem przemożnej ochoty zobaczenia czołgowych czarnych krzyży z bezpośredniej bliskości. Nieee... To mógłby być ostatni widok jaki na tym łez padole zobaczą jego oczy. A tego na pewno nie chciał. Poza tym... Absolutną pewność co do przynależności państwowej sunących w dole jednostek miał już teraz.
Nie był pierwszym pianistą Filharmonii Narodowej. Ani jej pierwszym skrzypkiem - nie był nawet ostatnim. Nie był rzeźnikiem. Nie był krawcem, ani aptekarzem. Nie był górnikiem, stolarzem, garncarzem, malarzem, konduktorem ani nauczycielem...
Był zawodowym wojskowym pilotem i oficerem Wojska Polskiego. I jako taki - po wielu szkoleniach, po wielu odbytych manewrach, po wielu zakrapianych spotkaniach w oficerskich klubach, po wielu rozmowach z kolegami z innych niż lotnictwo rodzajów broni - orientował się mniej więcej co do ilości i doskonale co do rodzajów i sylwetek posiadanych przez armię polską jednostek naziemnych: od bojowego roweru, poprzez angielskie Vickersy E, aż do polskiej produkcji czołgów 7TP.
A tam w dole - nie był to żaden z nich. Na pewno.
Zatem Staszek przechylił maszynę, okrążył wrogie czołgi w bezpiecznej odległości, uważnie szacując ich liczbę - i pognał dalej w kierunku Grabowa i Warki.
Nie był pierwszym pianistą Filharmonii Narodowej. Ani jej pierwszym skrzypkiem - nie był nawet ostatnim. Nie był rzeźnikiem. Nie był krawcem, ani aptekarzem. Nie był górnikiem, stolarzem, garncarzem, malarzem, konduktorem ani nauczycielem...
Był zawodowym wojskowym pilotem i oficerem Wojska Polskiego. I jako taki - po wielu szkoleniach, po wielu odbytych manewrach, po wielu zakrapianych spotkaniach w oficerskich klubach, po wielu rozmowach z kolegami z innych niż lotnictwo rodzajów broni - orientował się mniej więcej co do ilości i doskonale co do rodzajów i sylwetek posiadanych przez armię polską jednostek naziemnych: od bojowego roweru, poprzez angielskie Vickersy E, aż do polskiej produkcji czołgów 7TP.
A tam w dole - nie był to żaden z nich. Na pewno.
Zatem Staszek przechylił maszynę, okrążył wrogie czołgi w bezpiecznej odległości, uważnie szacując ich liczbę - i pognał dalej w kierunku Grabowa i Warki.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko trzymał dystans od drogi, która jednocześnie wskazywała kierunek jego lotu i starał się wypatrzeć wroga. Ponieważ był w połowie lotu i zaraz powinien mijać się z Flankiem, coraz częściej zerkał w niebo, czy zobaczy, gdzieś swojego skrzydłowego. I wtedy przed sobą po lewej, wysoko dostrzegł ciemniejszy punkt poruszający się po niebie. W pierwszej chwili Żwirko chciał zganić Flanka, że lata tak wysoko, skąd pewnie nic nie widzi, ale już kilka sekund obserwacji pokazało, że coś jest nie tak. Jakby to był flanek, leciałby na południe i przesuwałby się powoli na lewo i tył... ten samolot leciał na przecięcie kursu Żwirka... Staszek spojrzał jeszcze sekundę i już miał pewność... To były dwa samoloty, na dodatek jednosilnikowe i z chowanym podwoziem.... O Anglikach, którzy mieli tu przylecieć nie słyszał, więc odpowiedź nasuwała się jedna. To są Niemcy.
To był moment decyzji. Był w stanie teraz zadrzeć nosa i zająć lepszą pozycję do ataku... albo zanurkować w dół, zawrócić i próbować się od nich oddalić....
To był moment decyzji. Był w stanie teraz zadrzeć nosa i zająć lepszą pozycję do ataku... albo zanurkować w dół, zawrócić i próbować się od nich oddalić....
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirkowi pociekła ślinka na myśl o wypruciu Szwabom flaków... jednak zaraz przyszło otrzeźwienie. Nie miał dobrej pozycji do ataku z zaskoczenia, a tylko taki atak na dwóch przeciwników rokował sukces. Zanim mozolnie wspiąłby się ponad, a nawet tylko na ich wysokość, dawno by go na tle jasnego nieba zauważyli i ... koniec balu, panno Lalu!
"Tylko przemykając nisko, na tle ziemi możecie pozostać niezauważeni!" - w głowie zahuczał mu głos ulubionego ich wykładowcy, kapitana Mirko, który zawsze preferował podchodzenie wroga na totalnie niskich pułapach, mając wtedy potencjalne ofiary na tle nieba jak na widelcu. A Żwirko bardzo chciał pozostać "niewidzialny", aby do końca wykonać zadanie.
Natychmiast spikował nad las i wykręcając w prawo wziął kurs na północny wschód, na Łaskarzew. Z tego co pamiętał, był to mniej więcej środek elipsy, którą rozkazano mu przeczesać. Planował tuż przed Łaskarzewem wykręcić na północny zachód i dolecieć tym kursem w rejon Czerska, który wyznaczał koniec rejonu rozpoznania.
Drogą powrotną postanowił martwić się później. Póki co, uważnie śledził dwóch Niemców, którzy teraz znajdowali się wysoko nad nim z lewej burty, wyraźnie odcinając się na tle nieba. Lecieli spokojnie i równo, nie zmieniając kursu. Staszek miał nadzieję, że tak pozostanie i że wkrótce znikną w oddali jak najpaskudniejszy, swastykowaty sen.
"Tylko przemykając nisko, na tle ziemi możecie pozostać niezauważeni!" - w głowie zahuczał mu głos ulubionego ich wykładowcy, kapitana Mirko, który zawsze preferował podchodzenie wroga na totalnie niskich pułapach, mając wtedy potencjalne ofiary na tle nieba jak na widelcu. A Żwirko bardzo chciał pozostać "niewidzialny", aby do końca wykonać zadanie.
Natychmiast spikował nad las i wykręcając w prawo wziął kurs na północny wschód, na Łaskarzew. Z tego co pamiętał, był to mniej więcej środek elipsy, którą rozkazano mu przeczesać. Planował tuż przed Łaskarzewem wykręcić na północny zachód i dolecieć tym kursem w rejon Czerska, który wyznaczał koniec rejonu rozpoznania.
Drogą powrotną postanowił martwić się później. Póki co, uważnie śledził dwóch Niemców, którzy teraz znajdowali się wysoko nad nim z lewej burty, wyraźnie odcinając się na tle nieba. Lecieli spokojnie i równo, nie zmieniając kursu. Staszek miał nadzieję, że tak pozostanie i że wkrótce znikną w oddali jak najpaskudniejszy, swastykowaty sen.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
I nagle zmienili kurs. Przez sekundę Staszek jeszcze miał nadzieję, że po prostu dlatego, że minęli drogę i teraz lecą w inną stronę, ale gdy jeszcze zaczęli obniżać lot, kierując się prosto na Staszka ich zachowanie stawało się coraz bardziej zdradzać, że nie jest to przypadkowy kierunek, a postanowili dopaść samotny, polski samolot... Staszek oceniał odległość i prędkość.... Jak utrzymają ją, dopadną go zaraz za Wisłą... a jakby chciał walczyć, musiałby teraz wyjść im naprzeciw, ale zmusiłoby go to do walki jeden na dwóch... Co prawda jakby celnie strzelił, to mógłby zmienić pojedynek w jeden na jednego, ale równie dobrze celny ogień wroga mógł zmienić walkę z dwa na jeden na dwa do zera.... Z drugiej strony niski lot utrudniał atak na Żwirka, który mógł wykorzystać zwinność swojej maszyny...
[ucieczka i niski lot, czy też podejmujesz dwa nagie śmigła?]
[ucieczka i niski lot, czy też podejmujesz dwa nagie śmigła?]
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Śmigieł ci u nas dostatek... ale i te przyjmiemy jako wróżbę zwycięstwa.
===============================================================================================
"Dobra, dranie! Chodźcie! - Żwirko zacisnął zęby i trzymając kurs powoli zniżył się tuż nad wierzchołki drzew - Zobaczymy kto kogo bucnie!
Nieustannie obserwując w lusterku zbliżających się Niemców, starał się sprawiać wrażenie, że nie zdaje sobie z ich obecności sprawy. Postanowił poczekać i zobaczyć co zrobią: jeśli zrezygnują z obawy przed zbyt niskim lotem - będzie kontynuował zadanie, a jeśli będą go ścigać i zbliżą się na odległość skutecznego ognia - spróbuje wykorzystać zwrotność swej maszyny i zaskoczyć ich manewrem. Przypomniał mu się stary żart, wszechobecny na ich lotniczych manewrach, a dotyczący sposobu na przeciwnika: "podpuścić - przyhaltować - i - upi...dolić!"
Dokładnie to miał zamiar zrobić. A jeśli uda mu się... "upi...dolić" - będzie kontynuował zadanie.

===============================================================================================
"Dobra, dranie! Chodźcie! - Żwirko zacisnął zęby i trzymając kurs powoli zniżył się tuż nad wierzchołki drzew - Zobaczymy kto kogo bucnie!
Nieustannie obserwując w lusterku zbliżających się Niemców, starał się sprawiać wrażenie, że nie zdaje sobie z ich obecności sprawy. Postanowił poczekać i zobaczyć co zrobią: jeśli zrezygnują z obawy przed zbyt niskim lotem - będzie kontynuował zadanie, a jeśli będą go ścigać i zbliżą się na odległość skutecznego ognia - spróbuje wykorzystać zwrotność swej maszyny i zaskoczyć ich manewrem. Przypomniał mu się stary żart, wszechobecny na ich lotniczych manewrach, a dotyczący sposobu na przeciwnika: "podpuścić - przyhaltować - i - upi...dolić!"
Dokładnie to miał zamiar zrobić. A jeśli uda mu się... "upi...dolić" - będzie kontynuował zadanie.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
"Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie" - zanuciło się Staszkowi, gdy królowa polskich rzek wyłoniła się zza drzew. Momentalnie zobaczył dwa drzewa, między którymi mógł przelecieć na drugim brzegu, lecąc nisko nad wodą, ale widok w lusterku nie napawał optymizmem. Szkopy były za nim i właśnie rozchodzili się na boki, aby przynajmniej jeden miał pozycję do ataku. Ile Żwirko dałby, aby móc zrobić to co robiły niemieckie bombowce przed nimi... zwiększyć obroty i oddalić się... Ale silnik jego Grota pracował już na najwyższych obrotach. I teraz właśnie brakowało mocy, aby zobaczyć, czy szkopy odpuszczą... nie pozostało więc już nic innego, skoro już są podpuszczeni, jak przyhaltować i... Żwirka aż wbiło w fotel, gdy ścisnął maszynę w ciasnym zwrocie, a zaraz potem odbił w przeciwną stronę, akurat w chwili, gdy usłyszał serie z karabinów. PZL gwałtownie wytracił prędkość i pomimo dania pierwszego strzału nieprzyjacielowi, teraz jego prędkość działała przeciw niemu, gdy musiał unikając kolizji odbić w bok.... a Żwirko tylko na to czekał, ściskając drążek tak, że aż wbijało go w fotel. Nad płatem dostrzegł wrogi samolot... czarne krzyże na skrzydłach i swastyka były na wyciągnięcie ręki. Samolot nieprzyjaciela zbliżał się do celownika... Wlecieli razem nad koryto rzeki, ale otaczająca ich przyroda nie interesowała Żwirka, który w momencie, gdy celownik naszedł na wrogą maszynę, wcisnął spust. Dwa karabiny maszynowe, które były zaraz obok niego, zaczęły terkotać, wyrzucając łuski oraz dym w jedną stronę, a pociski w drugą stronę. I to ta strona bardziej interesowała Żwirka. Dostrzegł, jak na wrogiej maszynie iskrzą się miejsca trafień, od silnika po ogon.... Wrogi myśliwiec odbił świecą do góry. Niski pułap nie pozwalał na bezpieczne wykonanie pętli, więc Żwirko rozpoznał, że chce oderwać się od tego Polaka, który po podpuścił, przyhaltował i właśnie go upie...dolił!
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko jak w zwolnionym tempie odkładał w mózgu obraz podziurawionego na całej długości, szwabskiego kadłuba, przesuwającego się na wyciągnięcie ręki w rozpaczliwej świecy. Jednak nieznośnie intensywna myśl o karabinach drugiego Szkopa uruchomiła wyuczone - niemal instynktowne zachowania. Dwukrotne zawroty w kierunkach zupełnie niespodziewanych dla wroga i o prawie niemożliwych do osiągnięcia w realnym świecie promieniach skrętu sprawiły, że wyciśnięte z oczu Staszka ogromną siłą łzy, szukały drogi ujścia nie oczodołami - lecz tylnym sklepieniem czaszki. Dzięki temu odzyskany po sekundach totalnej ciemności wzrok był czysty i ostry. A wyostrzył się dokładnie na drugiej wrogiej maszynie, która akurat obrócona do góry brzuchem w jakiejś dzikiej beczce, idealnie podchodziła w kręgu Żwirkowego celownika do punktu w którym będzie mógł skutecznie ją ostrzelać. Palec drapieżnie dotknął spustu karabinów. Mózg ze zwielokrotnioną przez adrenalinę prędkością, automatycznie analizował zmieniający się układ maszyn. Staszek zlał się w jedność ze swą bronią...
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Jeszcze półtorej sekundy... jeszcze jedna... I wtedy poczuł, jak myśliwiec zaczyna mu uciekać. Silnik ryczał, ale prędkość, którą wytracił działała przeciw niemu. Skrzydła traciły siłę, a zwrot jeszcze bardziej wytracał pęd maszyny. Instynkt powiedział: Odpuść. Serce powiedziało: Stracisz tylko kilkadziesiąt metrów wysokości potem, ciągnij. Rozum wykrzyknął: Stracić wysokość?! Teraz?! Wzrok zanotował, to co było widoczne po lewej stronie: Dół. Wisła, może 20 metrów niżej... i odbijający się w jej wodzie kształt samolotu Żwirka. A Irytacja powiedziała: Na francuzie by mocy nie brało!
Żwirko musiał zwolnić nacisk na stery... to tylko sekunda straty... A celownik był coraz bliżej.... Niemiec też poruszał się szybciej... Myśli krzyczały jak przekupki na targu. Krzyż celownika drgał, gdy maszyna ślizgała się na granicy przeciągnięcia, słońce odbijało się od krzyża na wrogiej maszynie, pociski w wyobraźni już dziurawiły kadłub wroga, karabiny maszynowe Messerchmitta odezwały się ogniem... To był strzał na postrach. Strzelał daleko przed Staszkiem. Czy liczył na to, że Staszek się zlęknie? Pół sekundy... Serce, Rozum, Intuicja krzyczały: Ciągnij! Odpuść! Dasz radę! Nie utop się w Wiśle! Myśliwiec coraz wolniej zbliżał się do krzyża... Ćwierć sekundy... końcówka ogona dotykała celownika... ułamek więcej, odrobina... I zaczął oddalać się, pozostawiając Żwirkowi tylko możliwość strzału mu za ogonem. Oko szybko rejestrowało fakty. Przeciwnik z dużą prędkością śmignął na zachód... Musi zawrócić. Drugi przeciwnik był wyżej, wyraźnie widoczny ciemnym dymem który ciągnął za sobą z uszkodzonego silnika... też kierował się na zachód. Nie wyglądało na to, aby chciał wracać, a jakby wracał, by doskonale widoczny. Żwirko leciał kilkanaście metrów nad Wisłą na północ wzdłuż koryta... Dawało to dwie możliwości o największym sukcesie... Mógł odbić na wschód, nisko między drzewami... Jeden Niemiec uciekłby, a drugi znów musiałby go gonić, co mogło dać szanse na na podpuszczenie drugiego... A przynajmniej na nabranie prędkości i skuteczniejsze manewry... No i byłby nad brzegiem trzymanym przez polską armię.
Mógł też ciągnąć skręt za wrogą maszyną... Był wolniejszy, nie rozpędziłby się... ale z drugiej strony, była szansa, że to on będzie ścigającym... jeżeli tylko przeciwnik nie wykorzysta wszystkich atutów swojej maszyny i to Żwirko nie okaże się tym, którego podpuszczą... No i ten drugi... wtedy wciąż byłby w pobliżu... Ale jednocześnie była szansa na dopadnięcie obu i zwycięstwo z Niemcami 2:0... Ile by Żwirko dał, aby taki wynik był w Warszawie w '36, a nie 1:1, nie wspominając o Chemnitz rok temu i porażce 4:1... Rok temu? Tak, to było też we Wrześniu.... Peterek wtedy strzelił honorowego gola... Nie, nie! To nie sport! Teraz to wojna! Klęska 0:1, to nie tylko porażka prestiżowa... ale też eliminacja zawodnika, gdyby stracił maszynę tam, gdzie widział niemieckie czołgi...
Żwirko musiał zwolnić nacisk na stery... to tylko sekunda straty... A celownik był coraz bliżej.... Niemiec też poruszał się szybciej... Myśli krzyczały jak przekupki na targu. Krzyż celownika drgał, gdy maszyna ślizgała się na granicy przeciągnięcia, słońce odbijało się od krzyża na wrogiej maszynie, pociski w wyobraźni już dziurawiły kadłub wroga, karabiny maszynowe Messerchmitta odezwały się ogniem... To był strzał na postrach. Strzelał daleko przed Staszkiem. Czy liczył na to, że Staszek się zlęknie? Pół sekundy... Serce, Rozum, Intuicja krzyczały: Ciągnij! Odpuść! Dasz radę! Nie utop się w Wiśle! Myśliwiec coraz wolniej zbliżał się do krzyża... Ćwierć sekundy... końcówka ogona dotykała celownika... ułamek więcej, odrobina... I zaczął oddalać się, pozostawiając Żwirkowi tylko możliwość strzału mu za ogonem. Oko szybko rejestrowało fakty. Przeciwnik z dużą prędkością śmignął na zachód... Musi zawrócić. Drugi przeciwnik był wyżej, wyraźnie widoczny ciemnym dymem który ciągnął za sobą z uszkodzonego silnika... też kierował się na zachód. Nie wyglądało na to, aby chciał wracać, a jakby wracał, by doskonale widoczny. Żwirko leciał kilkanaście metrów nad Wisłą na północ wzdłuż koryta... Dawało to dwie możliwości o największym sukcesie... Mógł odbić na wschód, nisko między drzewami... Jeden Niemiec uciekłby, a drugi znów musiałby go gonić, co mogło dać szanse na na podpuszczenie drugiego... A przynajmniej na nabranie prędkości i skuteczniejsze manewry... No i byłby nad brzegiem trzymanym przez polską armię.
Mógł też ciągnąć skręt za wrogą maszyną... Był wolniejszy, nie rozpędziłby się... ale z drugiej strony, była szansa, że to on będzie ścigającym... jeżeli tylko przeciwnik nie wykorzysta wszystkich atutów swojej maszyny i to Żwirko nie okaże się tym, którego podpuszczą... No i ten drugi... wtedy wciąż byłby w pobliżu... Ale jednocześnie była szansa na dopadnięcie obu i zwycięstwo z Niemcami 2:0... Ile by Żwirko dał, aby taki wynik był w Warszawie w '36, a nie 1:1, nie wspominając o Chemnitz rok temu i porażce 4:1... Rok temu? Tak, to było też we Wrześniu.... Peterek wtedy strzelił honorowego gola... Nie, nie! To nie sport! Teraz to wojna! Klęska 0:1, to nie tylko porażka prestiżowa... ale też eliminacja zawodnika, gdyby stracił maszynę tam, gdzie widział niemieckie czołgi...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Gnając kilkanaście metrów nad Wisłą na północ wzdłuż koryta Żwirko uświadomił sobie, że wbija się coraz głębiej w rejon wyznaczony rozkazem. I to, jak na razie, nie niepokojony! Oba szwabskie samoloty chwilowo kierowały się na zachód - jeden wysoko i niepewnie, ciągnąc za sobą gruby warkocz czarnego dymu, drugi zdecydowanie poniżej chodził zakosami, jakby sprawdzał co z tym postrzelanym. Być może będzie chciał wykazać się koleżeństwem i ubezpieczać rannego. Wtedy będzie musiał ze Żwirka zrezygnować.
Żwirko sprawdził drążek sterowy i orczyk. Samolot był w pełni sprawny. Zapas pocisków w taśmach - prawie pełno. Jeszcze raz spojrzał na Niemców. Nic się nie zmieniało. Rozejrzał się po niebie - nikogo.
"A! Wciórności! Wykonać zadanie! Nie lecę na wschód, bo będę miał wroga za plecami i kłopot z jego obserwowaniem! Polecę wzdłuż Wisły! I to dokładnie nad korytem! Będę wtedy leciał mniej więcej w osi wyznaczonego do obserwacji obszaru - i to w kierunku jego wierzchołka, czyli na Czersk. Tak jest! W dupę! A niech no Szwabisko spróbuje tylko zawrócić! Kęsim! Kęsim!"
Spojrzał w lewo. Samoloty najeźdźców wydały mu się zdecydowanie mniejsze niż jeszcze przed chwilą. Staszek zredukował nieco obroty, aby oszczędzić potrzebne na powrót paliwo. Wisła śmigała pod brzuchem maszyny. Poziom adrenaliny nie opadał.
Żwirko sprawdził drążek sterowy i orczyk. Samolot był w pełni sprawny. Zapas pocisków w taśmach - prawie pełno. Jeszcze raz spojrzał na Niemców. Nic się nie zmieniało. Rozejrzał się po niebie - nikogo.
"A! Wciórności! Wykonać zadanie! Nie lecę na wschód, bo będę miał wroga za plecami i kłopot z jego obserwowaniem! Polecę wzdłuż Wisły! I to dokładnie nad korytem! Będę wtedy leciał mniej więcej w osi wyznaczonego do obserwacji obszaru - i to w kierunku jego wierzchołka, czyli na Czersk. Tak jest! W dupę! A niech no Szwabisko spróbuje tylko zawrócić! Kęsim! Kęsim!"
Spojrzał w lewo. Samoloty najeźdźców wydały mu się zdecydowanie mniejsze niż jeszcze przed chwilą. Staszek zredukował nieco obroty, aby oszczędzić potrzebne na powrót paliwo. Wisła śmigała pod brzuchem maszyny. Poziom adrenaliny nie opadał.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
A szkopy po prostu odleciały. Ani "do widzenia", ani "możesz mnie pocałować"....
Staszek oleciał do zakrętu rzeki i nagle to, co zobaczył przed sobą wydawało się jakby nie pasujące do wojny. Na rzece było pełno drwa i ludzi... Flisacy? Spływ drewna? Tutaj? Śmignął nad nimi i obejrzał się za siebie...Czy tam na drwach stała armata, którą przeprawiano na drugi brzeg? I wtedy kule świsnęły tylko koło maszyny Żwirka... Stojący na zachodnim brzegu w pobliżu tego widowiska żołnierze zaczęli strzelać za oddalającą się maszyną...
Staszek oleciał do zakrętu rzeki i nagle to, co zobaczył przed sobą wydawało się jakby nie pasujące do wojny. Na rzece było pełno drwa i ludzi... Flisacy? Spływ drewna? Tutaj? Śmignął nad nimi i obejrzał się za siebie...Czy tam na drwach stała armata, którą przeprawiano na drugi brzeg? I wtedy kule świsnęły tylko koło maszyny Żwirka... Stojący na zachodnim brzegu w pobliżu tego widowiska żołnierze zaczęli strzelać za oddalającą się maszyną...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)