Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Moderator: PL_CMDR Blue R
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Hmmm - Andrzej miał dylemat, co robić. Dyskretnie poprosił sierżantów aby "wojsku nie odwaliło" i wyczyścili umundorowanie i broń, bo lada chwila przyjdą nowe rozakzy. Był gościem, więc "poprosił" - najgorsze to to, jak wojsko się nudzi.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Godzinę później
Czyszczenie mundurów jest gorsze od dżumy. Obóz momentalnie opustoszał, gdy Andrzej zaczął o tym wspominać. Sierżanci przypominali sobie nagle, że żołnierze mieli odespać podróż, sami żołnierze potakując znikali z placu i nagle została tylko warta, kucharz i pomocnicy kucharza. Wreszcie dało się to opanować. Wojsko spało lub pracowało. Kto mial tego pilnować? Herbert oczywiście... ale stopień Andrzeja robił swoje i porządek po buncie Herberta szybko wrócił... teraz tylko, aby dowódcy zbuntowanych zebrali.
Andrzej z zazdrością spojrzał na polanę po drugiej stronie szosy. Jacyś piechurzy w liczbie około 50 się tam zatrzymali, część porządkowała wyposażenie, część stawała w dwuszeregu do przeglądu. Ci starali się z uchodźców przeobrazić w wojsko. Oficer wyszedł przed nich, gdy ci stanęli na baczność... i Andrzeja aż krew zalała... to nie był żaden oficer piechoty! To Herbert dokonywał przeglądu! Najwyraźniej znalazł sobie nowych słuchaczy i tam robił to, co powinien robić tu, a co musiał robić Andrzej! Czyli wprowadzał porządek... aż Andrzej nie mógł się doczekać, aż jakiś oficer wojsk lądowych tam wpadnie i zrobi z samhm Herbertem porządek, co on wyprawia z jego ludźmi...
Czyszczenie mundurów jest gorsze od dżumy. Obóz momentalnie opustoszał, gdy Andrzej zaczął o tym wspominać. Sierżanci przypominali sobie nagle, że żołnierze mieli odespać podróż, sami żołnierze potakując znikali z placu i nagle została tylko warta, kucharz i pomocnicy kucharza. Wreszcie dało się to opanować. Wojsko spało lub pracowało. Kto mial tego pilnować? Herbert oczywiście... ale stopień Andrzeja robił swoje i porządek po buncie Herberta szybko wrócił... teraz tylko, aby dowódcy zbuntowanych zebrali.
Andrzej z zazdrością spojrzał na polanę po drugiej stronie szosy. Jacyś piechurzy w liczbie około 50 się tam zatrzymali, część porządkowała wyposażenie, część stawała w dwuszeregu do przeglądu. Ci starali się z uchodźców przeobrazić w wojsko. Oficer wyszedł przed nich, gdy ci stanęli na baczność... i Andrzeja aż krew zalała... to nie był żaden oficer piechoty! To Herbert dokonywał przeglądu! Najwyraźniej znalazł sobie nowych słuchaczy i tam robił to, co powinien robić tu, a co musiał robić Andrzej! Czyli wprowadzał porządek... aż Andrzej nie mógł się doczekać, aż jakiś oficer wojsk lądowych tam wpadnie i zrobi z samhm Herbertem porządek, co on wyprawia z jego ludźmi...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Andrzej szybkim krokiem podszedł do grupy. Herbert popatrzył na niego chmurnie, ale Andrzej zdecydowanym głosem wydał rozkaz:
- Gotuj broń do inspekcji. Gdy żołnierze przygotowali broń, Andrzej zaczął każdego odpytywać: - jaki macie stan amunicji, żołnierzu?
- Gotuj broń do inspekcji. Gdy żołnierze przygotowali broń, Andrzej zaczął każdego odpytywać: - jaki macie stan amunicji, żołnierzu?
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
-Pełne ładownice, panie poruczniku! - wykrzyknął żołnierz, a Herbert uśmiechnął się triumfująco, podchodząc do Andrzeja
-Tylko tych z bronią i amunicją bierzemy, Andrzeju. Kto nie ma, idzie dalej do Dubna, aby tam się zorganizować i ogłosić, że my tam dotrzemy w nocy.
Nagle wyłonił się zza żołnierzy Zygmunt i zapytał:
-Co? Będziecie ich też zniechęcać do walki, jak w tartaku? Ci są zdecydowani walczyć w obronie kraju, poruczniku. - Andrzej spostrzegł, że mówiąc to ręką klepał kaburę... Czy przypadkowo, czy miało to być odniesienie do wcześniejszej akcji Andrzeja? I te oczy żołnierzy, które nagle zaczęły krzywo patrzeć na Andrzeja... Wtedy było ich czterech wśród niezdecydowanego tłumu, teraz Andrzej poczuł się osamotniony...
-Tylko tych z bronią i amunicją bierzemy, Andrzeju. Kto nie ma, idzie dalej do Dubna, aby tam się zorganizować i ogłosić, że my tam dotrzemy w nocy.
Nagle wyłonił się zza żołnierzy Zygmunt i zapytał:
-Co? Będziecie ich też zniechęcać do walki, jak w tartaku? Ci są zdecydowani walczyć w obronie kraju, poruczniku. - Andrzej spostrzegł, że mówiąc to ręką klepał kaburę... Czy przypadkowo, czy miało to być odniesienie do wcześniejszej akcji Andrzeja? I te oczy żołnierzy, które nagle zaczęły krzywo patrzeć na Andrzeja... Wtedy było ich czterech wśród niezdecydowanego tłumu, teraz Andrzej poczuł się osamotniony...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Przecież nie jestem w stanie was zatrzymać - uśmiechnął się krzywo Andrzej - a zwracając się do żołnierzy powiedział: - patrząc na was widzę, że duch bojowy w wojsku jest silny. Nie będę was starał się zatrzymać, chociaż nie pochwalam waszej samowoli. Może się okazać że będziecie potrzebni pilnie gdzie indziej. Warszawa to nie cała Polska. Może będziecie potrzebni do obrony Lwowa? Albo Lublina? Przemyśla? Pomyśleliście o tym?
Wódz naczelny wyda brygadzie rozkaz marszu na obronę Przemyśla, licząc na jej pełny skład, na was... a tymczasem teraz część z was opuszcza bezpowrotnie oddział. Co wtedy? Pomyśleliście o tym? - ostatnie zdanie krzyknął. Zapadła cisza.
Po chwili Andrzej chłodnym tonem odrzekł. - Róbcie co uważacie. Droga wolna.
Wódz naczelny wyda brygadzie rozkaz marszu na obronę Przemyśla, licząc na jej pełny skład, na was... a tymczasem teraz część z was opuszcza bezpowrotnie oddział. Co wtedy? Pomyśleliście o tym? - ostatnie zdanie krzyknął. Zapadła cisza.
Po chwili Andrzej chłodnym tonem odrzekł. - Róbcie co uważacie. Droga wolna.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Tak jak Andrzej się spodziewał, kilku żołnierzy rzuciło spojrzenia na kolegów... ale było w nich coś dziwnego. Spojrzeli na siebie, a potem na kaprala na końcu szeregu z miną "kto powie Andrzejowi, że generał przejechał jego ulubionego kotka?". I dlaczego Zygmunt prawie się śmiał?
Nagle Herbert klepnął Andrzeja w łopatkę i obejmując ramieniem powiedział:
-No, pan porucznik użył dużych, pięknych słów, ale trochę rozminął się z wami, gdyż chciał naprawdę was zapytać - Andrzejowi gula, aż skoczyła do gardła... Co on insynuuje? Że Andrzej nie wie, co mówi? A ku zaskoczeniu Herbert powiedział - "Jaki ostatni rozkaz wydał wam wasz kapitan?"
Trochę wybiło to Andrzeja z rytmu. Herbert sam ich będzie przekonywał, że mają wrócić do swojego kapitana? Tu musiał być jakiś haczyk! Herbert tymczasem podniósł dłoń, aby kogoś wskazać, spojrzał po szeregu i nagle jakby szukając zguby rozejrzał się wokoło i zapytał:
-Gdzie jest wasz sierżant?
Kapral co stał na końcu szeregu powiedział:
-Sierżant został z tymi, co poszli przodem, poruczniku!
Herbert teatralnie palnął się w czoło i powiedział:
-Rzeczywiście. Kapralu, to wy powiedzcie porucznikowi, jak brzmiał ostatni rozkaz jaki dostaliście od kapitana.
Kapral odpowiedział:
-Udać się do Włodzimierza!
Andrzej mógł poczuć triumf. Włodzimierz to była przeciwna strona, niż Dubno, Herbert wpuszczał się na pole minowe. Ten jednak nie tracił rezonu i powiedział:
-Ale jak wspominaliście nie jesteście pewni, czy to był rozkaz do kapitana. - gdy Herbert powiedział te słowa, kapral przytaknął. Herbert wtedy zapytał:
-A jak brzmiał ostatni rozkaz, którego jesteście pewni, że wydał wasz kapitan?
Kapral odpowiedział:
-Przeprawić się przez Wisłę.
I teraz Andrzej zrozumiał, że to jego Herbert prowadził na pole minowe. Wisła? Włodzimierz? To oni byli ze 100-200 kilometrów od miejsca, gdzie ci żołnierze mieli się kierować... I to oddalając się od nich.
Zygmunt wtedy wypalił:
-Myśleliście, że ich do dezercji namawiamy? - ale jakby zląkł się, gdy Herbert obrzucił go piorunującym spojrzeniem.
Nagle Herbert klepnął Andrzeja w łopatkę i obejmując ramieniem powiedział:
-No, pan porucznik użył dużych, pięknych słów, ale trochę rozminął się z wami, gdyż chciał naprawdę was zapytać - Andrzejowi gula, aż skoczyła do gardła... Co on insynuuje? Że Andrzej nie wie, co mówi? A ku zaskoczeniu Herbert powiedział - "Jaki ostatni rozkaz wydał wam wasz kapitan?"
Trochę wybiło to Andrzeja z rytmu. Herbert sam ich będzie przekonywał, że mają wrócić do swojego kapitana? Tu musiał być jakiś haczyk! Herbert tymczasem podniósł dłoń, aby kogoś wskazać, spojrzał po szeregu i nagle jakby szukając zguby rozejrzał się wokoło i zapytał:
-Gdzie jest wasz sierżant?
Kapral co stał na końcu szeregu powiedział:
-Sierżant został z tymi, co poszli przodem, poruczniku!
Herbert teatralnie palnął się w czoło i powiedział:
-Rzeczywiście. Kapralu, to wy powiedzcie porucznikowi, jak brzmiał ostatni rozkaz jaki dostaliście od kapitana.
Kapral odpowiedział:
-Udać się do Włodzimierza!
Andrzej mógł poczuć triumf. Włodzimierz to była przeciwna strona, niż Dubno, Herbert wpuszczał się na pole minowe. Ten jednak nie tracił rezonu i powiedział:
-Ale jak wspominaliście nie jesteście pewni, czy to był rozkaz do kapitana. - gdy Herbert powiedział te słowa, kapral przytaknął. Herbert wtedy zapytał:
-A jak brzmiał ostatni rozkaz, którego jesteście pewni, że wydał wasz kapitan?
Kapral odpowiedział:
-Przeprawić się przez Wisłę.
I teraz Andrzej zrozumiał, że to jego Herbert prowadził na pole minowe. Wisła? Włodzimierz? To oni byli ze 100-200 kilometrów od miejsca, gdzie ci żołnierze mieli się kierować... I to oddalając się od nich.
Zygmunt wtedy wypalił:
-Myśleliście, że ich do dezercji namawiamy? - ale jakby zląkł się, gdy Herbert obrzucił go piorunującym spojrzeniem.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Nie wciągniecie mnie w wasze gierki - burknął Andrzej - skoro nie chcecie czekać na powrót dowództwa to kierujcie się tym khem, khem - rozkazem.
Ja wyłuszczyłem moje zdanie. Wg mnie wasza akcja to co najmniej niesubordynacja. Pozostaje mi życzyć...
Odwrócił się do rzędu żołnierzy, salutując - powodzenia, żołnierze.
Andrzej odwrócił się i odszedł do swojej kwatery.
Ja wyłuszczyłem moje zdanie. Wg mnie wasza akcja to co najmniej niesubordynacja. Pozostaje mi życzyć...
Odwrócił się do rzędu żołnierzy, salutując - powodzenia, żołnierze.
Andrzej odwrócił się i odszedł do swojej kwatery.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
16:40
W ciągu dnia do obozu dotarła kolumna piesza podchorążych. Byli wystarczająco zmęczeni drogą, ze skierowanie ich do jedzenia i spania, wystarczyło, aby przypadkiem Herbert po drugiej stronie drogi się nimi nie zainteresował. Zresztą u niego w obozie ilość żołnierzy stale rosła i chyba obrastał w piórka przyszłego dowódcy piechoty. Dwóch strażników stało na wylocie z obozu i pilnowało, aby między obozami nie dochodziło do bratania.
Andrzej właśnie po raz kolejny wracał do swojej kwatery, gdy spostrzegł, że obaj wartownicy rozmawiają z jakimś sierżantem i wskazują mu na "obóz Herberta". Andrzej miał już tego obozu Herberta po dziurki w nosie. Wolałby, aby wynieśli się gdzieś dalej. Wściekły zbliżył się do wartowników i już miał ich zdecydowanie zapytać "o powód rozmowy z gościem", gdy usłyszał jak sierżant powiedział:
-To kto zastępuje majora?
Jeden strażnik powiedział obracając się:
-Porucznik Bar... - zawahał się widząc Andrzeja, po czym jakby właśnie to planował skinął w stronę Andrzeja wskazując sierżantowi - Porucznik Baran zastępuje majora.
Sierżant, w mundurze lotniczym z naszywkami starszego sierżanta, zasalutował i głośno zameldował się:
-Sierżant Wroński z grupy kapitana Borowego melduje przybycie!
Kapitan Borowy. To nazwisko coś mówiło. To był adiutant czy zastępca dowódcy Dęblińskiej Bazy Lotniczej.
W ciągu dnia do obozu dotarła kolumna piesza podchorążych. Byli wystarczająco zmęczeni drogą, ze skierowanie ich do jedzenia i spania, wystarczyło, aby przypadkiem Herbert po drugiej stronie drogi się nimi nie zainteresował. Zresztą u niego w obozie ilość żołnierzy stale rosła i chyba obrastał w piórka przyszłego dowódcy piechoty. Dwóch strażników stało na wylocie z obozu i pilnowało, aby między obozami nie dochodziło do bratania.
Andrzej właśnie po raz kolejny wracał do swojej kwatery, gdy spostrzegł, że obaj wartownicy rozmawiają z jakimś sierżantem i wskazują mu na "obóz Herberta". Andrzej miał już tego obozu Herberta po dziurki w nosie. Wolałby, aby wynieśli się gdzieś dalej. Wściekły zbliżył się do wartowników i już miał ich zdecydowanie zapytać "o powód rozmowy z gościem", gdy usłyszał jak sierżant powiedział:
-To kto zastępuje majora?
Jeden strażnik powiedział obracając się:
-Porucznik Bar... - zawahał się widząc Andrzeja, po czym jakby właśnie to planował skinął w stronę Andrzeja wskazując sierżantowi - Porucznik Baran zastępuje majora.
Sierżant, w mundurze lotniczym z naszywkami starszego sierżanta, zasalutował i głośno zameldował się:
-Sierżant Wroński z grupy kapitana Borowego melduje przybycie!
Kapitan Borowy. To nazwisko coś mówiło. To był adiutant czy zastępca dowódcy Dęblińskiej Bazy Lotniczej.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Spocznij - odsaluował Andrzej - nie jestem zastępcą tylko gościem, aktualnie najwyższym stopniem. Ne siejcie plotek - zwrócił się do wartownika - raczej pod nieobecność majora najwyższy stopniem.
- Jesteście sami, sierżańcie? - zwrócił się do Wrońskiego - czy może tylko forpocztą większego oddziału?
- Jesteście sami, sierżańcie? - zwrócił się do Wrońskiego - czy może tylko forpocztą większego oddziału?
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Sierżant powiedział:
-Panie poruczniku, przybyłem z meldunkiem, ale... - rzucił oczami na boki, jakby kogoś szukał - Wie pan kto teraz tu dowodzi, do czasu powrotu majora, w takim razie? Czy nie ma oficerów i muszę poczekać na powrót majora?
-Panie poruczniku, przybyłem z meldunkiem, ale... - rzucił oczami na boki, jakby kogoś szukał - Wie pan kto teraz tu dowodzi, do czasu powrotu majora, w takim razie? Czy nie ma oficerów i muszę poczekać na powrót majora?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Zależy jaki to meldunek - uśmiechnął się Andrzej. Jeżeli ma pan rozkaz przebazowania, to coś by się udało zrobić. Jeżeli to rozkaz - powiedzmy - operacyjny, to trzeba czekać na wyższe szarże.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
-Znaczy - powiedział sierżant - Mam meldunek o tym, gdzie grupa czeskich pilotów się znajduje... albo raczej powinna, bo się rozdzieliliśmy. No, idziemy dwoma drogami, więc ktoś musi informować, gdzie zmierzamy, aby wreszcie się znaleźć razem... Choć przyznam, że nie wiem, czy teraz byłbym w stanie odnaleźć kapitana Borowego. Lwów to nie jest małe miasto w końcu, a pewnie stamtąd ruszą dalej.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- No tak, to taki meldunek chyba można przekazać, a ja go złoże majowowi jak wróci. Chyba że macie inne zdanie, to czekać trzeba, ale wszystko zależy od pana dalszych rozkazów.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6550
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
Przez chwilę sierżant miał minę, jakby jadł cytrynę. Byłby kiepskim kłamcą, gdyby chciał powiedzieć "To zwykły meldunek". Coś musiało w nim być, czego sierżant chyba nie chciał przekazać.
Odpowiedział:
-To ja poczekam na majora... za pozwoleniem pana porucznika, proszę o zgodę na oddalenie się.
Odpowiedział:
-To ja poczekam na majora... za pozwoleniem pana porucznika, proszę o zgodę na oddalenie się.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R4 - pchor. Andrzej Baran - Podcięte skrzydła
- Zezwalam - kiwnął głową Andrzej.
Znam wszystkie możliwe pytania i wszystkie odpowiedzi.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.
I jeśli mimo to je zadaję, to dlatego, że jest to - niestety - mój obowiązek.