#11
Post
autor: PL_CMDR Blue R » 15 sie 2025, 0:51
Jechali totalnymi bezdrożami, na których było chyba więcej wertepów, niż równego odcinka. Ogólnie kierowali się we właściwą stronę, ale wolniejsze tempo powodowało, że tracili to, co zyskiwali jadąc krótszą trasą, niż głównymi drogami. A i na tych bezdrożach był ruch. Piesi, z tobołami lub bez, rowerzyści i pojedyncze samochody ciągłym sznurem ciągnęły na południe. I nie licząc mijanych luźnych grup żołnierzy, nie było widać żadnej zorganizowanej siły, która by starała się jakoś ogarnąć ten ruch.
Im byli bliżej Lwowa, tym bardziej słychać było niosące się gromy. Choć początkowo wydawało się, że to burza, teraz ten grom był jakby stały, powtarzający się. To nie była burza... to był front i huk dział.
Dopiero na godzinę przed świtem, gdy dotarli już do oddalonego o kilkanaście kilometrów od Lwowa Żółkiewa, napotkali jakiś symptom organizacji Żołnierz w polskim mundurze zatrzymał ciężarówkę Ludwika i podszedł do szoferki, o coś pytając i coś wskazując przed nimi. Dopiero teraz Żwirek mógł w miarę spróbować ocenić kierunek z którego dochodził grom. I dochodził z kierunku w którym jechali, a który też wskazywał żołnierz z którym zapewne rozmawiał Ludwik. Zanim Żwirko podjął jakąkolwiek decyzję, żołnierz odsunął się od szoferki i ruszył w stronę samochodu "Żwirka". Samochód Ludwika stał jeszcze kilkanaście sekund i gdy żołnierz zapytał w stronę kierowcy samochodu Żwirka:
-Wy razem?!
Z rury wydechowej ciężarówki "Ludwika" wydobyły się gęstsze opary, a samochód ruszył w stronę z której dochodził grom...
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)