UBoat - Von Finke i Kaczuszki
: 17 lis 2024, 16:20
Dziennik kapitana Ralfa von Finke
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 1: Pierwsze patrole
W piątek 1 września 1939 o godzinie 12:00 U-4 opuścił bazę w Wilhelmshaven
Naszym celem był patrol Morza Północnego na wypadek wybuchu wojny, która wisiała na włosku
2 września 1939 nadeszły uspokajające wieści. Czyżby znów rozeszło się po kościach?
I 3 września lawina runęła. Najpierw wojnę wypowiedziała nam Anglia
A wieczorem także Francja
Choć z nimi mieliśmy prowadzić dość dziwną wojnę...
4 września podczas zanurzenia o godzinie 18:00 wykryliśmy śruby na wschodzie. Ruszyliśmy w pościg i przy zachodzącym słońcu dostrzegliśmy dym frachtowca
Pościg trwał przez kilka godzin podczas których określimy prędkość i kurs celu
Aby wreszcie o 21:20 zaatakować cel. Wystrzelono do niego 3 torpedy
Uzyskując 1 trafienie. Statek wkrótce zatonął i U-4 wynurzył się obok rozbitków dowiadując się do nich, że celem był frachtowiec Empire March 4467 BRT. Zostawiono rozbitkom konserwowy chleb i oddaliliśmy się
5 września o 10:00 odebraliśmy rozkazy nakazujące nam powrót do portu i 7 IX po 6 dniach patrolu wróciliśmy do bazy.
Okręt pokonał 1316 mil, zużył 90% paliwa i zatopił 1 frachtowiec 4467 BRT
Już 9 IX okręt miał opuścić bazę i skierować się do Irlandii, aby wypuścić tam agenta. Miejsce wypuszczenia znajdowało się na skraju zasięgu mojego okrętu, co wymagało tak ekonomicznego płynięcia jak to tylko możliwe.
9 IX wieczorem agent Richard Reitenbach zameldował się na pokładzie
I przy deszczowej pogodzie wypłynęliśmy w rejs
Niestety o wszelkich meldowanych frachtowcach mogliśmy zapomnieć. Mieliśmy bardzo niewielki zapas paliwa.
15 września, po długim wleczeniu się, wypłynęliśmy na obszar zachodnich brzegów Wielkiej Brytanii. Wtedy doszło do pierwszego incydentu
Musiałem odbyć rozmowę dyscyplinującą z Alvinem Petersem. Zaczął coraz głośniej wypowiadać się krytycznie o nie atakowaniu statków wroga i złym decyzjom OKM. Sercem zgadzałem się z nim, ale jestem kapitanem. Musiałem udzielić mu reprymendy
17 września 1939 tuż przed końcem dnia dopłynęliśmy do celu
Wypuściliśmy agenta i oddaliliśmy się
Już zacząłem planować i liczyć ile paliwa możemy zużyć na polowanie na Północno Zachodnim podejściu, gdy nadeszła wiadomość z rozkazami. Wróg wykrył naszą misję i rozpoczął polowanie. Miałem natychmiast wracać do portu
Przez pierwsze godziny było łatwo, gdy osłaniał nas sztorm...
.. ale gdy tylko pogoda się poprawiła pojawili się wrogowie. Niszczyciele, korwety i samoloty.
Przez większość dnia płynęliśmy zanurzeni. Naliczyliśmy co najmniej 5 polujących niszczycieli i 10 korwet. Wydawało się, że są wszędzie. Dopiero noc przyniosła nam spokój
19 września 1939 w pobliżu pojawiły się dwa niszczyciele.
Wystrzeliłem w ich stronę salwę 2 torped, ale bez efektu. Same też nie kontratakowały. Jednak to był koniec względnego spokoju...
Problemy zaczęły się około 14:00. W pobliżu nas przechodziły korwety i jedna z nich wykryła nas azdykiem. Korwety przystąpiły do ataku, ale rzucały bomby płycej. Dopiero o 14:15 zaczęło być gorąco..
Bomby zaczęły spadać bardzo blisko okrętu, rzucając nim we wszystkie strony
Utraciliśmy kontrolę nad okrętem, do środka wdarły się masy wody i opadliśmy na dno, walcząc o przetrwanie
O 14:30 podsumowaliśmy straty. Znaczna część okrętu była uszkodzona, ale odzyskiwaliśmy kontrolę nad sytuacją. Niestety, 5 marynarzy zginęło podczas ataku, częściowo wskutek ran, częściowo wskutek utonięcia w zalanym przedziale, przygnieceni przez ciężkie przedmioty.
O 15:06 gdy bomby wybuchały wysoko nad nami spróbowałem podnieść się z dna, ale znów uderzyliśmy w dno po pokonaniu kilkunastu metrów. Okręt był zbyt uszkodzony, aby płynąć tuż nad dnem. Druga próba ruszenia o 16:15 nie udała się. Potrzebowaliśmy szasować balasty, a z uszkodzonymi hydrofonami nawet nie wiedzieliśmy, co dzieje się nad nami. Załoga wykazała jednak karność i zachowała spokój
O 19:35 wynurzyliśmy się. Przy zachodzącym słońcu dostrzegliśmy oddalające się eskortowce. Byliśmy bezpieczni.
21 września znów było gorąco. Ledwo minęliśmy Scapa Flow...
Gdy tuż przed świtem zauważyliśmy korwety. Nakazałem zanurzenie okrętu, ale z uszkodzonymi sterami utraciliśmy kontrolę podczas zanurzenia i uderzyliśmy w dno. Szczęśliwie anglicy nas nie zauważyli i kilka godzin później wynurzyliśmy się i ruszyliśmy dalej.
23 września byliśmy coraz bliżej domu. Poziom paliwa spadł do 20%, a my wkrótce mieliśmy przeciąć trasę z Norwegii do Wielkiej Brytanii
Wówczas zauważono zbliżający się samolot. Nakazałem zanurzenie
Niestety, to zajęło zbyt wiele czasu ze względu na uszkodzenia i samolot zaatakował nas.
Niecałe dwie godziny później na miejsce przybył niszczyciel i zaczął rzucać bomby. Znów nie mogąc opanować okrętu opadliśmy na dno, gdzie zatrzymaliśmy się. Niszczyciel jeszcze przez kilka godzin pływał nad nami, wyraźnie było słychać azdyk. Nie mógł nas jednak znaleźć. Wreszcie o 19:30 oddalił się i my godzinę później po raz kolejny wynurzyliśmy się
26 IX 1939, gdy byliśmy pod Helgolandem brakło nam paliwa. W południe nakazałem unieruchomić silniki spalinowe i kontynuować rejs na bateriach.
Wreszcie o 22:20 weszliśmy do Wilhelmshaven. Okręt był na patrolu rekordowe 17 dni, podczas których pokonaliśmy ponad 2750 mil, w tym 50 w zanurzeniu. Do bazy wróciliśmy mocno poobijani
Za ten patrol zarówno ja, jak i wielu marynarzy dostało odznaki. A tak niewiele brakowało, abyśmy nie wrócili cali... Ale i tak nie wszyscy wrócili
BdU był jednak zadowolony z naszej misji, którą uznano za sukces
Dla mnie był to prawdziwy egzamin, który zarówno ja, jak i załoga zdaliśmy... Była to jednak zapowiedź wojny, która się dopiero rozpoczynała
Załoga dostała 2 tygodnie urlopu, który spędziliśmy w Wilhelmshaven, podczas gdy nasz U-4 był szykowany do kolejnej misji... Ta okazała się równie ciężka...
Koniec odcinka 1
[wydanie 2, poprawione]
Odcinek 1: Pierwsze patrole
W piątek 1 września 1939 o godzinie 12:00 U-4 opuścił bazę w Wilhelmshaven
Naszym celem był patrol Morza Północnego na wypadek wybuchu wojny, która wisiała na włosku
2 września 1939 nadeszły uspokajające wieści. Czyżby znów rozeszło się po kościach?
I 3 września lawina runęła. Najpierw wojnę wypowiedziała nam Anglia
A wieczorem także Francja
Choć z nimi mieliśmy prowadzić dość dziwną wojnę...
4 września podczas zanurzenia o godzinie 18:00 wykryliśmy śruby na wschodzie. Ruszyliśmy w pościg i przy zachodzącym słońcu dostrzegliśmy dym frachtowca
Pościg trwał przez kilka godzin podczas których określimy prędkość i kurs celu
Aby wreszcie o 21:20 zaatakować cel. Wystrzelono do niego 3 torpedy
Uzyskując 1 trafienie. Statek wkrótce zatonął i U-4 wynurzył się obok rozbitków dowiadując się do nich, że celem był frachtowiec Empire March 4467 BRT. Zostawiono rozbitkom konserwowy chleb i oddaliliśmy się
5 września o 10:00 odebraliśmy rozkazy nakazujące nam powrót do portu i 7 IX po 6 dniach patrolu wróciliśmy do bazy.
Okręt pokonał 1316 mil, zużył 90% paliwa i zatopił 1 frachtowiec 4467 BRT
Już 9 IX okręt miał opuścić bazę i skierować się do Irlandii, aby wypuścić tam agenta. Miejsce wypuszczenia znajdowało się na skraju zasięgu mojego okrętu, co wymagało tak ekonomicznego płynięcia jak to tylko możliwe.
9 IX wieczorem agent Richard Reitenbach zameldował się na pokładzie
I przy deszczowej pogodzie wypłynęliśmy w rejs
Niestety o wszelkich meldowanych frachtowcach mogliśmy zapomnieć. Mieliśmy bardzo niewielki zapas paliwa.
15 września, po długim wleczeniu się, wypłynęliśmy na obszar zachodnich brzegów Wielkiej Brytanii. Wtedy doszło do pierwszego incydentu
Musiałem odbyć rozmowę dyscyplinującą z Alvinem Petersem. Zaczął coraz głośniej wypowiadać się krytycznie o nie atakowaniu statków wroga i złym decyzjom OKM. Sercem zgadzałem się z nim, ale jestem kapitanem. Musiałem udzielić mu reprymendy
17 września 1939 tuż przed końcem dnia dopłynęliśmy do celu
Wypuściliśmy agenta i oddaliliśmy się
Już zacząłem planować i liczyć ile paliwa możemy zużyć na polowanie na Północno Zachodnim podejściu, gdy nadeszła wiadomość z rozkazami. Wróg wykrył naszą misję i rozpoczął polowanie. Miałem natychmiast wracać do portu
Przez pierwsze godziny było łatwo, gdy osłaniał nas sztorm...
.. ale gdy tylko pogoda się poprawiła pojawili się wrogowie. Niszczyciele, korwety i samoloty.
Przez większość dnia płynęliśmy zanurzeni. Naliczyliśmy co najmniej 5 polujących niszczycieli i 10 korwet. Wydawało się, że są wszędzie. Dopiero noc przyniosła nam spokój
19 września 1939 w pobliżu pojawiły się dwa niszczyciele.
Wystrzeliłem w ich stronę salwę 2 torped, ale bez efektu. Same też nie kontratakowały. Jednak to był koniec względnego spokoju...
Problemy zaczęły się około 14:00. W pobliżu nas przechodziły korwety i jedna z nich wykryła nas azdykiem. Korwety przystąpiły do ataku, ale rzucały bomby płycej. Dopiero o 14:15 zaczęło być gorąco..
Bomby zaczęły spadać bardzo blisko okrętu, rzucając nim we wszystkie strony
Utraciliśmy kontrolę nad okrętem, do środka wdarły się masy wody i opadliśmy na dno, walcząc o przetrwanie
O 14:30 podsumowaliśmy straty. Znaczna część okrętu była uszkodzona, ale odzyskiwaliśmy kontrolę nad sytuacją. Niestety, 5 marynarzy zginęło podczas ataku, częściowo wskutek ran, częściowo wskutek utonięcia w zalanym przedziale, przygnieceni przez ciężkie przedmioty.
O 15:06 gdy bomby wybuchały wysoko nad nami spróbowałem podnieść się z dna, ale znów uderzyliśmy w dno po pokonaniu kilkunastu metrów. Okręt był zbyt uszkodzony, aby płynąć tuż nad dnem. Druga próba ruszenia o 16:15 nie udała się. Potrzebowaliśmy szasować balasty, a z uszkodzonymi hydrofonami nawet nie wiedzieliśmy, co dzieje się nad nami. Załoga wykazała jednak karność i zachowała spokój
O 19:35 wynurzyliśmy się. Przy zachodzącym słońcu dostrzegliśmy oddalające się eskortowce. Byliśmy bezpieczni.
21 września znów było gorąco. Ledwo minęliśmy Scapa Flow...
Gdy tuż przed świtem zauważyliśmy korwety. Nakazałem zanurzenie okrętu, ale z uszkodzonymi sterami utraciliśmy kontrolę podczas zanurzenia i uderzyliśmy w dno. Szczęśliwie anglicy nas nie zauważyli i kilka godzin później wynurzyliśmy się i ruszyliśmy dalej.
23 września byliśmy coraz bliżej domu. Poziom paliwa spadł do 20%, a my wkrótce mieliśmy przeciąć trasę z Norwegii do Wielkiej Brytanii
Wówczas zauważono zbliżający się samolot. Nakazałem zanurzenie
Niestety, to zajęło zbyt wiele czasu ze względu na uszkodzenia i samolot zaatakował nas.
Niecałe dwie godziny później na miejsce przybył niszczyciel i zaczął rzucać bomby. Znów nie mogąc opanować okrętu opadliśmy na dno, gdzie zatrzymaliśmy się. Niszczyciel jeszcze przez kilka godzin pływał nad nami, wyraźnie było słychać azdyk. Nie mógł nas jednak znaleźć. Wreszcie o 19:30 oddalił się i my godzinę później po raz kolejny wynurzyliśmy się
26 IX 1939, gdy byliśmy pod Helgolandem brakło nam paliwa. W południe nakazałem unieruchomić silniki spalinowe i kontynuować rejs na bateriach.
Wreszcie o 22:20 weszliśmy do Wilhelmshaven. Okręt był na patrolu rekordowe 17 dni, podczas których pokonaliśmy ponad 2750 mil, w tym 50 w zanurzeniu. Do bazy wróciliśmy mocno poobijani
Za ten patrol zarówno ja, jak i wielu marynarzy dostało odznaki. A tak niewiele brakowało, abyśmy nie wrócili cali... Ale i tak nie wszyscy wrócili
BdU był jednak zadowolony z naszej misji, którą uznano za sukces
Dla mnie był to prawdziwy egzamin, który zarówno ja, jak i załoga zdaliśmy... Była to jednak zapowiedź wojny, która się dopiero rozpoczynała
Załoga dostała 2 tygodnie urlopu, który spędziliśmy w Wilhelmshaven, podczas gdy nasz U-4 był szykowany do kolejnej misji... Ta okazała się równie ciężka...
Koniec odcinka 1