Aktywację użytkowników dokonuje tylko Admin po informacji na Discordzie Uwaga !!! Google / Gmail blokuje korespondencję z forum Archiwum forum PolishSeamen - tylko do odczytu Zapraszamy na serwer głosowy DISCORD |
R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Moderator: PL_CMDR Blue R
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
"Czyżby to był Janek? - przemknęło przez głowę Żwirka - A czyżby nie Janek? Janka po prawdzie spodziewałbym się raczej w kierunku na południowy wschód, niż na południe... Ale kto wie? Może Janek... a może jakaś inna cholera?"
Skręcił nieco w prawo, kierując nos samolotu mniej więcej na widoczny w oddali punkcik. Jednocześnie wcisnął przycisk nadawania:
- "Konik" do "Źrebaka". "Konik" do "Źrebaka". "Źrebak" zgłoś się! Melduj gdzie jesteś!
Skręcił nieco w prawo, kierując nos samolotu mniej więcej na widoczny w oddali punkcik. Jednocześnie wcisnął przycisk nadawania:
- "Konik" do "Źrebaka". "Konik" do "Źrebaka". "Źrebak" zgłoś się! Melduj gdzie jesteś!
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Ku uldze Żwirka meldunek Janka pokrywał się mniej więcej z kierunkiem, który zameldował Janek, a dodatkowe pytanie, czy to Żwirko jest tym samolotem, który widzi na kierunku w którym "punkcik" widzieć powinien Żwirka, tylko upewnił go, że to Janek, który dokonał zwrotu w kierunku Staszka i już wkrótce lecieli razem w pobliżu siebie.
Widok przyjaznej maszyny działał jakoś kojąco. Może dlatego, że teraz w razie zagrożenia nie byli sami? Żwirko otrząsnął się... najgorsze, co mógł teraz zrobić, to stracić koncentrację i dać się podejść nieprzyjacielowi.
Szczęśliwie do spotkania z nieprzyjacielem nie doszło i niedługo przed 17:30 Żwirko opuszczał zatrzymany samolot. -Widzę, że tym razem was mnej postrzelili, niż ostatnio, panie poruczniku - powiedział sierżant Żak, obserwując poszycie maszyny
Widok przyjaznej maszyny działał jakoś kojąco. Może dlatego, że teraz w razie zagrożenia nie byli sami? Żwirko otrząsnął się... najgorsze, co mógł teraz zrobić, to stracić koncentrację i dać się podejść nieprzyjacielowi.
Szczęśliwie do spotkania z nieprzyjacielem nie doszło i niedługo przed 17:30 Żwirko opuszczał zatrzymany samolot. -Widzę, że tym razem was mnej postrzelili, niż ostatnio, panie poruczniku - powiedział sierżant Żak, obserwując poszycie maszyny
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko wylazł z kabiny i stanąwszy obok Żaka podążył spojrzeniem za jego wskazującym palcem. Przestrzelin było znacznie mniej niż rano.
- Rzeczywiście, sierżancie, tym razem mniej dziur... Choć muszę powiedzieć, że bardzo się starali. Jednak nasze uniki wyuczone w Dęblinie są niezawodne. - podrapał się w głowę - Cholewcia, nadal nie wiem kto właściwie do mnie strzelał?!
- Rzeczywiście, sierżancie, tym razem mniej dziur... Choć muszę powiedzieć, że bardzo się starali. Jednak nasze uniki wyuczone w Dęblinie są niezawodne. - podrapał się w głowę - Cholewcia, nadal nie wiem kto właściwie do mnie strzelał?!
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Sierżant rozłożył ręce. On także nie miał pojęcia, a dziury nie były podpisane.

17:35
Gdy Żwirko z Jankiem stanęli nad mapą w otoczeniu pozostałych oficerów, kapitan poprosił najpierw o meldunek z północy. Plutonowy Kremski zaczął składać meldunek, który nie był zbyt optymistyczny:
-Niemcy prą na wschód na Osieck z kierunku Warszawic. Na linii lasu ktoś do nich strzelał, zapewne nasi. Do mostu nie udało mnie się zbliżyć, silny ogień przeciwlotniczy. Tak samo przy drodze drodze do Warki i Głowaczowa. Pod Magnuszewem trwają dalej przeprawy, ale na zachód od nich toczyły się jakieś walki. Najwyraźniej to są nasi, którzy są spychani do Wisły przez Niemców. Bombowce lekkie, siły klucza, atakują linię kolejową w okolicy Garwolina. I to wszystko co zauważyłem.
Żwirko już miał składać meldunek, gdy Edward gestem powstrzymał go i powiedział:
-Panie kapitanie. Obraz wydaje się jasny. Niemcy zdobyli przyczółek i poszerzają go. Bombardują tyły, gdzie mogą się nasze posiłki rozładowywać i chyba czują się bezkarni. Moim zdaniem jutro z rana, o ile nie będzie bezpośredniego rozkazu, że mamy coś robić, powinniśmy skupić patrole na tym obszarze, aby wesprzeć piechotę. Już samo to, że zaatakujemy jakiś klucz Junkersów zmusi Niemców do ostrożniejszego latania, a może nawet ograniczenia lotów, aby latać pod eskortą.
Kapitan przytaknął i powiedział:
-Nasze rozkazy mówią o zwalczaniu nalotów na obszarze Lublina. Garwolin, to trochę daleko od wyznaczonego miejsca, nie uważacie, poruczniku?
Edward zatoczył koło nad mapą:
-A jakby tak latać od Lublina do Osiecka? Jak przypadkiem nasz patrol zobaczy samoloty nieprzyjaciela pod Osieckiem i zaatakuje, to chyba nikt nam głowy nie urwie, jeżeli też pod Lublinem będziemy?
Kapitan zapytał:
-Ile mamy samolotów? Sprawnych oczywiście. Sześć? Siedem? Nie damy rady być wszędzie, a tam powinna atakować Brygada Pościgowa. Moim zdaniem w meldunku możemy to zaproponować, ale bez rozkazu możemy wysłać patrole tylko w pobliże Lublina. A co wy o tym myślicie? Poruczniku? - tu zwrócił się bezpośrednio do Ludwika Gwarczyńskiego.
Ludwik pochylił się nad mapą i przejechał palcem na zachód od Garwolina.
- Do Wisły około 20 kilometrów, Osieck oddalny jest...no gdzieś z 15 kilometrów do Kozienic z 30 może trochę więcej. - Wyprostował się i zwrócił do kapitana - Powinniśmy zabezpieczyć rejon Wisły i skupić się na linii Osieck , Ryczywół i Garwolin i tam rzucić większość naszych sił. Starając się zahamować nieco natarcie wroga. Lublin powinien mieć mniejszy priorytet, tu skupił bym się na rozpoznaniu kierunku wrogich wypraw bombowych. Ponad to nasze siły i środki są i tak nie wystarczające na utrzymanie takiego odcinka.
-Czyli prosimy naczelnego wodza o zmianę rozkazów. - podsumował kapitan i zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza - A wy, Mietek, co uważacie?
-Nie sugerowałbym tego. - odparł kapitan Wiórkiewicz - Jak na nas spadnie ten obowiązek, nie wyślą tam brygady, a my jesteśmy zbyt słabi, aby zabezpieczyć ten odcinek... ale patrol w trójkącie Osieck-Puławy-Lublin, to przecież zabezpieczanie rejonu Lublina. Wilk syty i owca cała...
Przerwał, gdyż uwagę zebranych przyciągnął ruch na drodze. W kierunku lądowiska jechał ciężarowy Fiat. Florian rzucił tylko: "Nasi", po czym wrócono do mapy.
Podporucznik Skibiński zaproponował:
-Skoro latają bez eskorty, to proponuję rozpoznanie Wisły w rejonie Góry Kalwarii... na odpowiedniej wysokości, aby zaatakować wroga. Para samolotów na patrolu, aby w razie uszkodzenia jeden mógł wrócić... i nieoficjalnie wyższy priorytet dla atakowania wroga. Mamy chyba dokonywać rozpoznania tego odcinka, prawda?
Kapitan Jasionowski spojrzał na Żwirka i powiedział:
-A wy poruczniku, co uważacie? No i najważniejsze, co sami widzieliście w tym obszarze.
Żwirko tymczasem zauważył, że Floriana Martini bardziej interesował żołnierz, który mu coś meldował na ucho, ale z drugiej strony, Florian odpowiadał za zaopatrzenie i sprawy techniczne, a nie za operacyjne, które teraz omawiano.
17:35
Gdy Żwirko z Jankiem stanęli nad mapą w otoczeniu pozostałych oficerów, kapitan poprosił najpierw o meldunek z północy. Plutonowy Kremski zaczął składać meldunek, który nie był zbyt optymistyczny:
-Niemcy prą na wschód na Osieck z kierunku Warszawic. Na linii lasu ktoś do nich strzelał, zapewne nasi. Do mostu nie udało mnie się zbliżyć, silny ogień przeciwlotniczy. Tak samo przy drodze drodze do Warki i Głowaczowa. Pod Magnuszewem trwają dalej przeprawy, ale na zachód od nich toczyły się jakieś walki. Najwyraźniej to są nasi, którzy są spychani do Wisły przez Niemców. Bombowce lekkie, siły klucza, atakują linię kolejową w okolicy Garwolina. I to wszystko co zauważyłem.
Żwirko już miał składać meldunek, gdy Edward gestem powstrzymał go i powiedział:
-Panie kapitanie. Obraz wydaje się jasny. Niemcy zdobyli przyczółek i poszerzają go. Bombardują tyły, gdzie mogą się nasze posiłki rozładowywać i chyba czują się bezkarni. Moim zdaniem jutro z rana, o ile nie będzie bezpośredniego rozkazu, że mamy coś robić, powinniśmy skupić patrole na tym obszarze, aby wesprzeć piechotę. Już samo to, że zaatakujemy jakiś klucz Junkersów zmusi Niemców do ostrożniejszego latania, a może nawet ograniczenia lotów, aby latać pod eskortą.
Kapitan przytaknął i powiedział:
-Nasze rozkazy mówią o zwalczaniu nalotów na obszarze Lublina. Garwolin, to trochę daleko od wyznaczonego miejsca, nie uważacie, poruczniku?
Edward zatoczył koło nad mapą:
-A jakby tak latać od Lublina do Osiecka? Jak przypadkiem nasz patrol zobaczy samoloty nieprzyjaciela pod Osieckiem i zaatakuje, to chyba nikt nam głowy nie urwie, jeżeli też pod Lublinem będziemy?
Kapitan zapytał:
-Ile mamy samolotów? Sprawnych oczywiście. Sześć? Siedem? Nie damy rady być wszędzie, a tam powinna atakować Brygada Pościgowa. Moim zdaniem w meldunku możemy to zaproponować, ale bez rozkazu możemy wysłać patrole tylko w pobliże Lublina. A co wy o tym myślicie? Poruczniku? - tu zwrócił się bezpośrednio do Ludwika Gwarczyńskiego.
Ludwik pochylił się nad mapą i przejechał palcem na zachód od Garwolina.
- Do Wisły około 20 kilometrów, Osieck oddalny jest...no gdzieś z 15 kilometrów do Kozienic z 30 może trochę więcej. - Wyprostował się i zwrócił do kapitana - Powinniśmy zabezpieczyć rejon Wisły i skupić się na linii Osieck , Ryczywół i Garwolin i tam rzucić większość naszych sił. Starając się zahamować nieco natarcie wroga. Lublin powinien mieć mniejszy priorytet, tu skupił bym się na rozpoznaniu kierunku wrogich wypraw bombowych. Ponad to nasze siły i środki są i tak nie wystarczające na utrzymanie takiego odcinka.
-Czyli prosimy naczelnego wodza o zmianę rozkazów. - podsumował kapitan i zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza - A wy, Mietek, co uważacie?
-Nie sugerowałbym tego. - odparł kapitan Wiórkiewicz - Jak na nas spadnie ten obowiązek, nie wyślą tam brygady, a my jesteśmy zbyt słabi, aby zabezpieczyć ten odcinek... ale patrol w trójkącie Osieck-Puławy-Lublin, to przecież zabezpieczanie rejonu Lublina. Wilk syty i owca cała...
Przerwał, gdyż uwagę zebranych przyciągnął ruch na drodze. W kierunku lądowiska jechał ciężarowy Fiat. Florian rzucił tylko: "Nasi", po czym wrócono do mapy.
Podporucznik Skibiński zaproponował:
-Skoro latają bez eskorty, to proponuję rozpoznanie Wisły w rejonie Góry Kalwarii... na odpowiedniej wysokości, aby zaatakować wroga. Para samolotów na patrolu, aby w razie uszkodzenia jeden mógł wrócić... i nieoficjalnie wyższy priorytet dla atakowania wroga. Mamy chyba dokonywać rozpoznania tego odcinka, prawda?
Kapitan Jasionowski spojrzał na Żwirka i powiedział:
-A wy poruczniku, co uważacie? No i najważniejsze, co sami widzieliście w tym obszarze.
Żwirko tymczasem zauważył, że Floriana Martini bardziej interesował żołnierz, który mu coś meldował na ucho, ale z drugiej strony, Florian odpowiadał za zaopatrzenie i sprawy techniczne, a nie za operacyjne, które teraz omawiano.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
- Ja, panie kapitanie, uważam podobnie jak porucznik Skibiński: zaczaić się wysoko, w rejonie Góry Kalwarii. Tam najwięcej się dzieje. Ustrzelić kilku bezczelnych skurczybyków, to zaraz zwolnią ze strachu. - Żwirko odetchnął i przeczesał włosy palcami - A co widziałem? Lecąc wzdłuż szosy Lublin-Chełm widziałem ciągnące nią masy uciekinierów, a na horyzoncie dookoła ciężki dym palonych zabudowań. Na południe od Warki minąłem ciąg wrogich samochodów, prowadzonych przez transportery opancerzone, kierujący się w stronę Głowaczowa. Spod mostu przy Warce otworzono do mnie ogień, wnioskuję więc, że most zajęty przez Niemców. Myślę, że jednak nasi by do mnie nie strzelali. Z mostu w Górze Kalwarii również do mnie strzelano - czyli ten most również zajęty przez Niemców. Na Wiśle, w rejonie Magnuszew - Podłęż trwa chaotyczna przeprawa prawdopodobnie naszych oddziałów z lewego na prawy brzeg. Chłopaki są w rozsypce - strzelają do wszystkiego co się rusza, nawet do własnych samolotów. Najwyraźniej szwabskie lotnictwo nieźle ich wymęczyło.
Żwirko zwiesił głowę i na koniec dodał:
- Nie jest dobrze, panie kapitanie. Nie jest dobrze.
Żwirko zwiesił głowę i na koniec dodał:
- Nie jest dobrze, panie kapitanie. Nie jest dobrze.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Kapitan podszedł do mapy i powiedział:
-Dziękuję, poruczniku. Więc mamy wszystko jasne. A więc nie będziemy wnosić o zmianę rozkazów, tylko będziemy prowadzić rozpoznanie Wisły na północnym odcinku naszego sektora. Mietek, Andrzeju - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza i podporucznika Barana- Szykujcie się do lotu. Zrzucicie meldunek w Małaszewicach i sprawdzicie te cysterny, które widział porucznik. Bronek - zwrócił się do Bronisława Skibińskiego - Wy weźmiecie dwa ostatnie wolne samoloty i polecicie do Góry Kalwarii i z powrotem, zobaczyć, co tam się dzieje... i jak będzie możliwość przegonić hitlerowców.
Kapitan spojrzał na Floriana, który kiwnął głową, po czym kapitan powiedział:
-Zostają Edward i Florian. Reszta, rozejść się.
-Dziękuję, poruczniku. Więc mamy wszystko jasne. A więc nie będziemy wnosić o zmianę rozkazów, tylko będziemy prowadzić rozpoznanie Wisły na północnym odcinku naszego sektora. Mietek, Andrzeju - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza i podporucznika Barana- Szykujcie się do lotu. Zrzucicie meldunek w Małaszewicach i sprawdzicie te cysterny, które widział porucznik. Bronek - zwrócił się do Bronisława Skibińskiego - Wy weźmiecie dwa ostatnie wolne samoloty i polecicie do Góry Kalwarii i z powrotem, zobaczyć, co tam się dzieje... i jak będzie możliwość przegonić hitlerowców.
Kapitan spojrzał na Floriana, który kiwnął głową, po czym kapitan powiedział:
-Zostają Edward i Florian. Reszta, rozejść się.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko, po raz kolejny tego dnia, rozszedł się. I choć bardzo go korciło aby dowiedzieć się co tam knuje z Edwardem tajemniczy Florian Martini, przezwyciężył ciekawość i porzucił myśl o podsłuchiwaniu. Splatając dłonie nad głową przeciągnął się aż chrupnęło w kościach i niespiesznym krokiem ruszył w stronę lasu. Był już tym dniem trochę znużony - odbył przecież bądź co bądź dwa loty bojowe, a w każdym z nich kule świstały mu koło zadka. Jeśli ktoś wyobraża sobie, że tego rodzaju przeżycia nie pozostawiają śladów na nawet najmocniejszym żołnierskim egzemplarzu - ten prochu nigdy nie wąchał. Ponieważ nie było innych rozkazów, a rozleniwiające ciepło pięknego, jesiennego popołudnia sprzyjało śmiałym pomysłom, Staszek postanowił być zupełnie nieszablonowy i zdrzemnąć się pod najbliższym drzewem.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Samolot przelatujący nad drzewem pod którym leżał Żwirko wyrwał go ze snu. Był to samolot 121-szej eskadry podchodzący do lądowania, widoczny na tle ciemnego nieba. W pierwszej chwili Żwirko zastanowił się, czy to nie świt, ale szybka orientacja w kierunkach świata pozwoliła potwierdzić, że to dopiero wieczór. Obudzony, Żwirko skierował się w stronę gdzie toczyło się "życie" jednostki i dostrzegł kapitana Wiórkiewicza oraz Andrzeja Barana kierujących się do namiotu dowodzenia. Pchany ciekawością zbliżył się do namiotu i usłyszał, jak kapitan Wiórkiewicz meldował:
-(...)się tam. Andrzej pojechał na stację. Niestety, ktoś nas uprzedził. Kolejarze mają przetoczyć te cysterny dla innej jednostki.
Kapitan Jasonowski spojrzał po kapitanie Wiórkiewiczu, Andrzeju i znajdującym się obok podporuczniku Gwarczyńskim i powiedział, jednocześnie do wszystkich i do nikogo:
-To chyba jakiś zły sen. Powiedzcie mnie proszę, że żartujecie i to się nie dzieje? Co my mamy zrobić? Wysłać uzbrojone bandy i siłą brać paliwo, skąd się da? Pułkownik też szuka dla nas paliwa. Czy wszyscy mają paliwo, tylko nie my?
-(...)się tam. Andrzej pojechał na stację. Niestety, ktoś nas uprzedził. Kolejarze mają przetoczyć te cysterny dla innej jednostki.
Kapitan Jasonowski spojrzał po kapitanie Wiórkiewiczu, Andrzeju i znajdującym się obok podporuczniku Gwarczyńskim i powiedział, jednocześnie do wszystkich i do nikogo:
-To chyba jakiś zły sen. Powiedzcie mnie proszę, że żartujecie i to się nie dzieje? Co my mamy zrobić? Wysłać uzbrojone bandy i siłą brać paliwo, skąd się da? Pułkownik też szuka dla nas paliwa. Czy wszyscy mają paliwo, tylko nie my?
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Oceniwszy, że tocząca się w namiocie rozmowa ma charakter mało oficjalny, Żwirko bez zbędnych, służbowych ceregieli wsunął głowę do namiotu i odezwał się:
- Uzbrojone bandy to raczej nie, panie kapitanie... Ale oddział rozpoznawczo-perswazyjny? Pojechać na stację gdzie przetaczają - dowiedzieć się dla kogo przetaczają - podjechać do adresata... może się podzielą? Albo pan kapitan wypisze na papierku zdecydowany, dobrze brzmiący rozkaz rekwizycyjny... że koniecznie cysterna lub dwie dla Sto Dwudziestej Pierwszej MUSI być! I pan kapitan podpisze niewyraźnie, dodając jakiś wyższy stopień... generała na przykład? I tenże oddział machnie kolejarzom tym "rozkazem" i rekwirujemy... z rękami na kaburach... znaczy siłą bierzemy część tego dobra. A papierek się zemnie i zniszczy? I tamci coś dostaną i my. I wszyscy jeszcze powalczymy. No bo właściwie to ile jest tych cystern z paliwem?
- Uzbrojone bandy to raczej nie, panie kapitanie... Ale oddział rozpoznawczo-perswazyjny? Pojechać na stację gdzie przetaczają - dowiedzieć się dla kogo przetaczają - podjechać do adresata... może się podzielą? Albo pan kapitan wypisze na papierku zdecydowany, dobrze brzmiący rozkaz rekwizycyjny... że koniecznie cysterna lub dwie dla Sto Dwudziestej Pierwszej MUSI być! I pan kapitan podpisze niewyraźnie, dodając jakiś wyższy stopień... generała na przykład? I tenże oddział machnie kolejarzom tym "rozkazem" i rekwirujemy... z rękami na kaburach... znaczy siłą bierzemy część tego dobra. A papierek się zemnie i zniszczy? I tamci coś dostaną i my. I wszyscy jeszcze powalczymy. No bo właściwie to ile jest tych cystern z paliwem?
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
- Ten pomysł z bandami wcale nie jest taki zły - powiedział Andrzej. W razie sukcesów i wygranej to nas odznaczą, a w przypadku porażki nie będzie to miało chyba znaczenia.
Kapitan Jasionowski spojrzał na Andrzeja i Staszka z miną, jakby rozważał, czy im dać w mordę, czy napić się z nimi wódki, a pozostali oficerowie wymienili spojrzenia, jakby też zaczęli rozważać te słowa. Kapitan przerwał to milczenie, mówiąc:
-Dziękuję wam za wasze zdanie. Na razie jeszcze mamy trochę paliwa, ale rano wypuszczamy kolejny patrol paliwowy, dalej na południe. Skoro Brygada leci pod Lwów, to tam musi być benzyna. I tam jeszcze spróbujemy coś znaleźć... Mietku - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza - poruczniku Baran - zwrócił się do Andrzeja - Dziękuję za wasze zadanie. Zjedzcie coś, bo zaraz kończy się dzień i pora spać... I prośmy Najwyższego, aby przywieźli nam paliwo.
Po czym zwrócił się do zebranych:
-Mietek, Edek, Ludwik i porucznik Żwirko. Zostańcie. Reszta, odejść.
Żwirek zastanowił się, czy jednak nie było to faux pass, gdyż kapitan wydawał się teraz bardziej poważny, niż wcześniej się wydawało. Stanął obok pozostałych i czekał na zruganie, ale gdy pozostali wyszli, kapitan powiedział:
-Panowie. Sytuację obecną znacie. Nie mamy zapasów, aby trzymać bez przerwy samoloty w powietrzu. Zanim powiem, jak ja to widzę, chcę usłyszeć wasze zdanie. Czy wysyłamy małe patrole dwusamolotowe nad Osieck i trzymamy je tam w miarę cały czas, czy raz, dwa razy wysyłamy tam więcej samolotów... Żwirek? - spojrzał na Żwirka
Kapitan Jasionowski spojrzał na Andrzeja i Staszka z miną, jakby rozważał, czy im dać w mordę, czy napić się z nimi wódki, a pozostali oficerowie wymienili spojrzenia, jakby też zaczęli rozważać te słowa. Kapitan przerwał to milczenie, mówiąc:
-Dziękuję wam za wasze zdanie. Na razie jeszcze mamy trochę paliwa, ale rano wypuszczamy kolejny patrol paliwowy, dalej na południe. Skoro Brygada leci pod Lwów, to tam musi być benzyna. I tam jeszcze spróbujemy coś znaleźć... Mietku - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza - poruczniku Baran - zwrócił się do Andrzeja - Dziękuję za wasze zadanie. Zjedzcie coś, bo zaraz kończy się dzień i pora spać... I prośmy Najwyższego, aby przywieźli nam paliwo.
Po czym zwrócił się do zebranych:
-Mietek, Edek, Ludwik i porucznik Żwirko. Zostańcie. Reszta, odejść.
Żwirek zastanowił się, czy jednak nie było to faux pass, gdyż kapitan wydawał się teraz bardziej poważny, niż wcześniej się wydawało. Stanął obok pozostałych i czekał na zruganie, ale gdy pozostali wyszli, kapitan powiedział:
-Panowie. Sytuację obecną znacie. Nie mamy zapasów, aby trzymać bez przerwy samoloty w powietrzu. Zanim powiem, jak ja to widzę, chcę usłyszeć wasze zdanie. Czy wysyłamy małe patrole dwusamolotowe nad Osieck i trzymamy je tam w miarę cały czas, czy raz, dwa razy wysyłamy tam więcej samolotów... Żwirek? - spojrzał na Żwirka
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko zastanowił się przez chwilę.
- A jakie mamy rozkazy z Dowództwa, panie kapitanie? - przesunął czapkę na tył głowy - Bo jeśli czekają na nasze informacje z linii frontu, to ślijmy i trzymajmy nad Osieckiem pary. I dostarczajmy informacje. Tak. To ma sens. Wysyłanie wielu samolotów na oparach paliwa skończy się tym, że po dwóch przelotach całkowicie się uziemimy - przerwał na chwilę i cały czas kręcił głową, jakby chciał coś dodać, aż w końcu się odważył - A gdy dwa samoloty polecą, to jednak wysłałbym silną grupę na tą stację kolejową. Przynajmniej żeby ponegocjować. Paliwo jest nam niezbędne.
- A jakie mamy rozkazy z Dowództwa, panie kapitanie? - przesunął czapkę na tył głowy - Bo jeśli czekają na nasze informacje z linii frontu, to ślijmy i trzymajmy nad Osieckiem pary. I dostarczajmy informacje. Tak. To ma sens. Wysyłanie wielu samolotów na oparach paliwa skończy się tym, że po dwóch przelotach całkowicie się uziemimy - przerwał na chwilę i cały czas kręcił głową, jakby chciał coś dodać, aż w końcu się odważył - A gdy dwa samoloty polecą, to jednak wysłałbym silną grupę na tą stację kolejową. Przynajmniej żeby ponegocjować. Paliwo jest nam niezbędne.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Kapitan nie skomentował słów Żwirka, tylko spojrzał na podporucznika Gwarczyńskiego i zapytał:
-Ludwiku?
- W obecnej sytuacji tylko małe patrole i to raz na jakiś czas. To pozwoli nam zachować jakąś gotowość, a w razie konieczności będziemy mieli możliwość dosłania reszty samolotów....Co do paliwa rozważył bym jednak przejęcie go drogą siłową bądź podstępem... jeśli pan chcę mogę się tym zająć. Mam pewne doświadczenie.
Kapitan westchnął:
-I wy Brutusie..... Choć nie powiem. Telefon w Krakowie zorganizowaliście. Dobrze. Czego potrzebujecie z dywizjonu? Rozkazu do pomachania przed nosem opornym?
- Powiedzieliście , że "kolejarze mają przetoczyć paliwo dla innej jednostki" tak ? - zapytał Ludwik - A czy mamy informację dla kogo ? Bo jeśli znamy odbiorcę paliwa to powinno nam ułatwić zadanie. Rozkaz do pomachania też będzie potrzebny... Jeśli to się nie powiedzie to przejdziemy do bardziej...ekhm. radykalnych kroków.
Czy cysterny miały obstawę ? Byli uzbrojeni ? - Tu Ludwik spojrzał spokojnym wzrokiem na lekko zdezorientowanego słowami kapitana i powiedział - Niech kapitan się nie obawia nie będziemy się strzelać potrzebujemy tego do ustalenia planu. Musimy wiedzieć ile się da by przejąć to paliwo. Inaczej zostaniemy tu bez niego.
Kapitan Jasionowski spojrzał na kapitana Wiórkiewicza i ten odpowiedział:
-Jakby było wiadomo do kogo, to byśmy z nimi mogli negocjować, aby nam jedną oddali. Kolejarze niestety tego nie wiedzieli, tylko tyle, że ma wkrótce nadjechać lokomotywa i je zabrać. Bo tak to stały samotne na bocznicy i jakbyśmy mieli tylko możliwość, to nawet opróżnić je do cna można było.
Dowódca dywizjonu (Jasionowski, dop. Finka) spojrzał na Ludwika:
-Rozkaz mogę wam napisać, kierowcę i Fiata z beczkami też dać... Pytanie tylko, czy zastaniecie tam jeszcze te cysterny.... Ale może uda się ruszyć ich śladem. Podejmiecie się tego zadania, Ludwiku?
- Tak panie kapitanie podejmę się zadania zdobycia paliwa.
-Im szybciej ruszycie, tym lepiej - powiedział kapitan - Jedliście już? Ja nie, to zjedzcie coś i każcie przygotować wam coś na podróż, Edek, niech Florian przygotuje Fiata i da Ludwikowi wypoczętego kierowcę, ale takiego, ogarniętego, co też strzelać się nie boi. I niech weźmie puste beczki. Jakby nie dało się całej cysterny, to niech choć pełne beczki przywiozą. Ja przygotuję rozkaz, że Ludwik ma rozkaz przeszukania bocznic i skierowania cystern na stację w Chełmie. Kolejarze nie muszą wiedzieć, że nie powinienem wydawać takiego rozkazu... ale Ludwiku... Nie pokazujcie go wyższym szarżom za bardzo... a jakby do czegoś doszło, to wytłumaczcie naszą sytuację i desperację... ale jedynie, jakby się doczepili. Zrozumiano?
- Zrobię co w mojej mocy kapitanie ! Proszę się o to nie martwić. - po czym dodał - Potrzebuję jeszcze jednego...munduru wartownika.... kogoś z wojsk lądowych czy logistyki.
Kapitan wymienił spojrzenia z podporucznikiem Pilchem i powiedział:
-Z logistyki? Skąd coś takiego wytrzaśniemy?
Pilch odparł:
-No, ale naszych wartowników z mundurów już łatwiej zrabować.
Kapitan zapytał Ludwika:
-Chcecie jechać jako szeregowy żołnierz, Ludwiku? Nie rozumiem waszego toku myślenia.
Spojrzenia wszystkich zebranych spadły na Ludwika jakby ten właśnie palnął głupotę.
-Ludwiku?
- W obecnej sytuacji tylko małe patrole i to raz na jakiś czas. To pozwoli nam zachować jakąś gotowość, a w razie konieczności będziemy mieli możliwość dosłania reszty samolotów....Co do paliwa rozważył bym jednak przejęcie go drogą siłową bądź podstępem... jeśli pan chcę mogę się tym zająć. Mam pewne doświadczenie.
Kapitan westchnął:
-I wy Brutusie..... Choć nie powiem. Telefon w Krakowie zorganizowaliście. Dobrze. Czego potrzebujecie z dywizjonu? Rozkazu do pomachania przed nosem opornym?
- Powiedzieliście , że "kolejarze mają przetoczyć paliwo dla innej jednostki" tak ? - zapytał Ludwik - A czy mamy informację dla kogo ? Bo jeśli znamy odbiorcę paliwa to powinno nam ułatwić zadanie. Rozkaz do pomachania też będzie potrzebny... Jeśli to się nie powiedzie to przejdziemy do bardziej...ekhm. radykalnych kroków.
Czy cysterny miały obstawę ? Byli uzbrojeni ? - Tu Ludwik spojrzał spokojnym wzrokiem na lekko zdezorientowanego słowami kapitana i powiedział - Niech kapitan się nie obawia nie będziemy się strzelać potrzebujemy tego do ustalenia planu. Musimy wiedzieć ile się da by przejąć to paliwo. Inaczej zostaniemy tu bez niego.
Kapitan Jasionowski spojrzał na kapitana Wiórkiewicza i ten odpowiedział:
-Jakby było wiadomo do kogo, to byśmy z nimi mogli negocjować, aby nam jedną oddali. Kolejarze niestety tego nie wiedzieli, tylko tyle, że ma wkrótce nadjechać lokomotywa i je zabrać. Bo tak to stały samotne na bocznicy i jakbyśmy mieli tylko możliwość, to nawet opróżnić je do cna można było.
Dowódca dywizjonu (Jasionowski, dop. Finka) spojrzał na Ludwika:
-Rozkaz mogę wam napisać, kierowcę i Fiata z beczkami też dać... Pytanie tylko, czy zastaniecie tam jeszcze te cysterny.... Ale może uda się ruszyć ich śladem. Podejmiecie się tego zadania, Ludwiku?
- Tak panie kapitanie podejmę się zadania zdobycia paliwa.
-Im szybciej ruszycie, tym lepiej - powiedział kapitan - Jedliście już? Ja nie, to zjedzcie coś i każcie przygotować wam coś na podróż, Edek, niech Florian przygotuje Fiata i da Ludwikowi wypoczętego kierowcę, ale takiego, ogarniętego, co też strzelać się nie boi. I niech weźmie puste beczki. Jakby nie dało się całej cysterny, to niech choć pełne beczki przywiozą. Ja przygotuję rozkaz, że Ludwik ma rozkaz przeszukania bocznic i skierowania cystern na stację w Chełmie. Kolejarze nie muszą wiedzieć, że nie powinienem wydawać takiego rozkazu... ale Ludwiku... Nie pokazujcie go wyższym szarżom za bardzo... a jakby do czegoś doszło, to wytłumaczcie naszą sytuację i desperację... ale jedynie, jakby się doczepili. Zrozumiano?
- Zrobię co w mojej mocy kapitanie ! Proszę się o to nie martwić. - po czym dodał - Potrzebuję jeszcze jednego...munduru wartownika.... kogoś z wojsk lądowych czy logistyki.
Kapitan wymienił spojrzenia z podporucznikiem Pilchem i powiedział:
-Z logistyki? Skąd coś takiego wytrzaśniemy?
Pilch odparł:
-No, ale naszych wartowników z mundurów już łatwiej zrabować.
Kapitan zapytał Ludwika:
-Chcecie jechać jako szeregowy żołnierz, Ludwiku? Nie rozumiem waszego toku myślenia.
Spojrzenia wszystkich zebranych spadły na Ludwika jakby ten właśnie palnął głupotę.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
Żwirko, ogromnie zaciekawiony, również zatrzymał spojrzenie na ustach Gwarczyńskiego. Jednak w przeciwieństwie do wszystkich zebranych, myśl o tym, że Ludwik palnął głupotę nawet nie przeszła mu przez głowę. Znał go jak zły szeląg i doskonale wiedział, że w tym pokręconym łbie rodzi się zawiła, błyskotliwa intryga godna Napoleona... albo kasiarza Kwinto co najmniej.
Kilo wody pod stopą!


- PL_CMDR Blue R
- Posty: 6576
- Rejestracja: 24 gru 2019, 20:16
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
- Normalnie "lotnicy" nie troszczą się o swoje paliwo prawda ? - odpowiedział Ludwik - Co jeśli się okaże , że to ktoś z zaplecza jest odpowiedzialny za ten przerzut ?
Potrzebuję tego munduru, a po drodze przyszyje swoje dystynkcje.
Kapitan wydał się trochę zdezorientowany, ale odpowiedział:
-No dobrze. Weźcie mundur, zestaw do szycia i przygotujcie co trzeba... No, ale wracając do lotów. Mietek? Para, czy więcej nad Osieckiem? - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza, który odparł:
-W zasadzie to ja nie zgadzam się z Ludwikiem, bo zgadzam się z Ludwikiem... sprzed godziny. Niemcy mają lepszy sprzęt, więc my musimy przedstawić im jakąś przewagę... Jak nasza para wpada na parę Niemców, to musimy mocno się postarać, aby coś osiągnąć. Ja wiem, że w Hiszpanii pokazano, że para może więcej, ale tam były podobne maszyny. My potrzebujemy latać co najmniej w trójkach. Wpadniemy na parę Niemców, to mamy jednego wolnego, który może wykorzystać to, że nikt go nie atakuje. Więc ja jestem za mniejszą liczbą lotów, ale w większej sile. Zarówno taktycznie, jak i psychologicznie. Niemcy zobaczą silne patrole, uznają, że jest nas więcej.. I wtedy nie wyślą na przykład pojedynczo samolotów, a tylko grupami, co zmniejszy ilość samolotolotów każdego dnia. Więc moje zdanie, to minimalnie 3, a najlepiej cały dywizjon. W Krakowie sukcesy tą drugą metodą osiągaliśmy.
Kapitan Jasionowski przytaknął i powiedział:
-Dziękuję wam panowie. Wracajcie do swoich zajęć, ja z decyzją poczekam na powrót ostatniej pary.
Potrzebuję tego munduru, a po drodze przyszyje swoje dystynkcje.
Kapitan wydał się trochę zdezorientowany, ale odpowiedział:
-No dobrze. Weźcie mundur, zestaw do szycia i przygotujcie co trzeba... No, ale wracając do lotów. Mietek? Para, czy więcej nad Osieckiem? - zwrócił się do kapitana Wiórkiewicza, który odparł:
-W zasadzie to ja nie zgadzam się z Ludwikiem, bo zgadzam się z Ludwikiem... sprzed godziny. Niemcy mają lepszy sprzęt, więc my musimy przedstawić im jakąś przewagę... Jak nasza para wpada na parę Niemców, to musimy mocno się postarać, aby coś osiągnąć. Ja wiem, że w Hiszpanii pokazano, że para może więcej, ale tam były podobne maszyny. My potrzebujemy latać co najmniej w trójkach. Wpadniemy na parę Niemców, to mamy jednego wolnego, który może wykorzystać to, że nikt go nie atakuje. Więc ja jestem za mniejszą liczbą lotów, ale w większej sile. Zarówno taktycznie, jak i psychologicznie. Niemcy zobaczą silne patrole, uznają, że jest nas więcej.. I wtedy nie wyślą na przykład pojedynczo samolotów, a tylko grupami, co zmniejszy ilość samolotolotów każdego dnia. Więc moje zdanie, to minimalnie 3, a najlepiej cały dywizjon. W Krakowie sukcesy tą drugą metodą osiągaliśmy.
Kapitan Jasionowski przytaknął i powiedział:
-Dziękuję wam panowie. Wracajcie do swoich zajęć, ja z decyzją poczekam na powrót ostatniej pary.
Czasami brak taktyki, to jedyna możliwa taktyka....
PL_CMDR Blue R (Finek)
PL_CMDR Blue R (Finek)
Re: R3 - ppor. Stanisław "Żwirek" Żwirko - Pod Lublinem
"Wracajcie do swoich zajęć?! Hmm... Czyżby to oznaczało, że mam wrócić pod moją sosnę i znowu walnąć w kimę? - pomyślał Żwirko trochę zdezorientowany - A może mógłbym wziąć udział w wypadzie po paliwo? Eee... Kapitan mnie nie puści, bo ktoś musi latać... ale przecież Ludwik też pilot! A idzie!"
Zdecydowanie podniósł rękę i gdy Jasionowski zatrzymał na nim spojrzenie, zapytał:
- Panie kapitanie! Czy zgodziłby się pan abym wziął udział w eskapadzie Ludwika?
Zdecydowanie podniósł rękę i gdy Jasionowski zatrzymał na nim spojrzenie, zapytał:
- Panie kapitanie! Czy zgodziłby się pan abym wziął udział w eskapadzie Ludwika?
Kilo wody pod stopą!

