USS Barb (SS-220) - Patrol 8 - Żabie Skoki

[PL_CMDR Blue R]

-Głównie chodzi o radar... Zwłaszcza antena radaru dozoru powietrznego na peryskopie... Bo to było zawsze kłopotem, aby po ucieczce przed samolotem potem sprawdzić okolicę, zanim wynurzy się okręt. No i radar, którym śledzone są cele nawodne... Tu najważniejsza zmianą ma być wyświetlacz kołowy, taki jak ma na przykład, Wampir (Raymond Blood, dowódca USS Snook). Pozwala to naprawdę lepiej ocenić sytuację, niż kolejne sprawdzenie celów... No i jeszcze z ważniejszych rzeczy, to Orion bardzo sobie ceni to urządzenie do pomiaru temperatury wody i szukania termokliny... barytermograf, czy jakoś tak... Mówi, że nie raz uratowało to mu życie, gdy wiedział, że zanurzając się 30 stóp głębiej jest bezpieczniejszy... To oczywiście z tych ważniejszych..

[PL_Andrev]

Rozumiem. Gdzie dowództwo nas tym razem kieruje?
Gdzie to japońcy poruszają się tak dużymi konwojami, że będziemy ich atakować we 3 okręty?

[PL_CMDR Blue R]

-To zapewne na odprawie grupy się dowiecie. Ale w grę wchodzą raczej Filipiny lub Mariany.... Wątpię, aby wysłano was pod samą Japonię.

[PL_Andrev]

[dalej]

[PL_CMDR Blue R]

Niestety, szkolenie musiało poczekać na 24 i 25 stycznia stycznia, a już 21 stycznia, w piątek, odbyła się odprawa z dowódcą grupy. Komandor Benson powitał trzech kapitanów, po czym przedstawił zarys planu.

Grupa "Benson" miała operować w sektorach CE13, CF12 i CF13, przy bazie Saipan na Marianach, wychodząc z Pearl 30 stycznia. USS Barb został wybrany na okręt flagowy, Tang miał operować po prawej, a Pompon po lewej burcie. Benson przedstawiwszy założenia zapytał:
-Czy są pytania do naszego zadania?

[PL_Andrev]

Panie komandorze, jakiś dowcipniś uciął mapę.

[PL_CMDR Blue R]

(znaczy, co? Saipan jest na mapie, i sektory też?)
Większa potrzebujesz?
==============================

[PL_Andrev]

Panie komandorze, rozumiem że dowódcy Pompona i Tanga są po szkoleniu - może oni mają jakieś pytania.
Macie panowie?

[PL_CMDR Blue R]

O'Kane spiorunował Andreva wzrokiem, ale nic nie powiedział, a tymczasem spojrzenie komandora spadło na pozostałych kapitanów. Nie mieli większych uwag, poza jakimiś drobnostkami, jednak druga część odprawy zaskoczyła Andreva.
Adiutant odwrócił do góry nogami jeden ze stolików i postawił na środku, co było konwojem, a pozostali siedli na krzesłach oparciem do przodu i zajęli miejsca zgodnie z poleceniem dowódcy, co oznaczało ich pozycje... I niczym jakieś dzieci w szkole, przechodzili z krzesłami na różne miejsca, przekazywali, co chcieliby w tej sytuacji zameldować... i tworzono swoisty kod...
Andrev początkowo niezbyt rozumiał, co to za głupia zabawa, ale z czasem zrozumiał jedną rzecz... Będą rozmawiać na falach krótkich... niekodowaną łącznością.... I chyba każda grupa miała mieć swój system kodowy... Z jednej kartki kodów zrobiły się dwie... Andrev czuł się głupio, gdy siadł na krześle zaraz za obróconym stołem i musiał wyrecytować, wspomagając się kartką, zakodowaną informację o pozycji i prędkości konwoju, odebrać wiadomość od O'Kane, który bezsensownymi słowami przekazywał mu, że za 30 minut będzie na pozycji... ale Andrev musiał to potem normalnie, zameldować Bensonowi... A kartka z kodami rosła... były już trzy kartki, gdy dowódca uznał, że to wystarczy... I wtedy padł ten rozkaz, którego Andrev wolałby nie usłyszeć...

"W poniedziałek spotykamy się tu po śniadaniu, wraz z waszymi XO i powtarzamy".... Patrząc, że po obiedzie w poniedziałek dopiero Andrev miał być szkolony z samej taktyki, tej głupiej zabawy wolałby unikać...

[PL_Andrev]

Można się dowiedzieć pokrótce o co w tym chodziło?

[PL_CMDR Blue R]

Będą rozmawiać na falach krótkich... niekodowaną łącznością.... I chyba każda grupa miała mieć swój system kodowy..

Krzesła robiły za okręty podwodne, stół za konwój, sala za ocean... I w różnych sytuacjach, tworzyliście krótkie wiadomości, które będą wysyłane w takiej sytuacji.. Takie "rozmowy radiowe na sucho". Np. O'Kane jest pod oknem i melduje, że będzie za godzinę przy konwoju. Ale nie mówi "Tang, bedę za godzinę', tylko np. "Jurek, zapałka".

[PL_Andrev]

Teraz jeszcze bardziej jestem zainteresowany szkoleniem - mruknął Morton.

[PL_CMDR Blue R]

XO miał podobne zdanie, gdy ćwiczono te różne sytuacje... Niemniej już z samego ustalania dowiedzieli się, że jeden śledzi grupę, grupa się zbiera, a potem atakują z kolejnych stron, zgodnie z "harmonogramem", dowódcy... A potem zbierają się na nowo... I meldują, za ile będą mieć gotowość.

Po obiedzie wreszcie trafili na właściwe szkolenie. Komandor Brown, od niedawna oficjalnie pełniący funkcję szefa szkolenia (a praktycznie pełniący ją od lata), przedstawiał w nim założenia planu Zorganizowanych Ataków Grupowych:
Trzy okręty miały wypływać razem i rozstawiać się w linię o długości 45 mil. W razie napotkania mniejszych celów, atakują jak zawsze. W razie napotkania konwoju, wykrywający miał prawo do samodzielnego ataku, jeżeli uznał, że jest okazja, po czym miał go śledzić, ściągając kolegów. Gdy już zebraliby się wokół konwoju, łączność miała być utrzymywana na krótkich falach z pomocą kodu, po czym miały następować kolejne ataki z przeciwnych stron zgodnie z ustaloną kolejnością. Po ataku, okręt zajmował pozycje "za konwojem"... Miał dobijać uszkodzone cele (nie tylko swoje) i śledzić konwój... Po czym znów mieli rozstawić się dookoła i atakować... I tak w koło, aż do decyzji dowódcy grupy, że należy przerwać atak. Największą różnicą względem zwykłych ataków był fakt, że dowódca grupy miał być zaokrętowany na jednym z okrętów podwodnych, przez większość czasu robiąc tylko za pasażera...
Andrev dowiedział się, że w pierwszej takiej grupie popłynął jako dowódca komandor Momsen, dowódca 2 Flotylli Okrętów Podwodnych. I odnieśli spory sukces pod Marianami, choć problemem okazały się niezrozumiałe rozmowy... i dlatego każde stado przez kilka dni przed wyjściem miało ćwiczyć łączność... Ale nie technicznie, ale praktycznie... Podczas ataku nie było czasu na "powtarzanie'... A nawet powinno się tego unikać.... Co miało być szerzej omówione na szkoleniu z TBS - Rozmów Między Okrętami, które miało odbyć się następnego dnia... Na szczęście kolejne szkolenie z "domowej radiologii" mieli ustalone na "pojutrze".

Brown zakończywszy pokrótce temat rozmów (a raczej uciąwszy go, jako, że ma być jutro), zapytał:
-Czy jest coś, co w Taktyce Zorganizowanych Ataków wymaga wyjaśnienia, panowie?

[PL_Andrev]

Mortnon wzruszył ramionami po czym zapytał:
- Jaka jest definicja konwoju? Czy trzy małe transportowce ochraniane przez jeden patrolowiec uważa się już za konwój?
Rozumiem że mamy topić wroga aby go rzucić na kolana, ale nie wiem czy mały konwój jest warty ataku całej grupy.
Jakie są doświadczenia w tej materii?

[PL_CMDR Blue R]

-Bardzo dobre pytanie, komandorze podporuczniku - powiedział Brown - Co określimy jako konwój, a co nie? I bardzo celna uwaga, że nie jesteście pewni, czy cel jest warty ataku całej grupy. I to jest właśnie klucz. Czy cel jest warty grupowego ataku. Dlatego też, jak wspominałem, okręt, który odnajdzie wroga, ma prawo do pierwszego ataku, zanim zacznie go śledzić, czy podawać... Ma to dwa aspekty. Pierwszy, jakim jest wykorzystanie zaskoczenia i okazji, drugim, rozpoznanie... Załóżmy, że są to te trzy małe transportowce... I wasz okręt w pierwszym podejściu zatapia jeden i uszkadza drugi... Teraz wy jako kapitan okrętu możecie ocenić, czy do ataku na ten cel potrzebujecie pomocy, zgadza się? Jak poradzicie sobie z celem sami, to słusznie mówicie, że nie ma potrzeby zawiadamiać reszty grupy. Atak grupowy ma następować tam, gdzie wykorzystanie grupy jest celowe... Ale jakby transportowce były 3, ale eskorta skutecznie je ochraniała, to już mamy inną sytuację prawda? I to ocena kapitana, który znajdzie cel, jest tu najważniejsza... Czy to cel wymagający ataku grupowego. W końcu jako oficer dowodzący okrętem, jesteście w stanie określić, prawda?