Rozdział I: Ostatnie dni pokoju
17 sierpnia 1939, Kraków, Lotnisko Rakowice
Godzina 12:00
Podchorąży Baran wszedł do sali odpraw wraz z kapralem Zaniewski, zauważając, że na sali siedział już "Franz" Kanaron, drugi z trzech Katowiczan w eskadrze (trzecim był podporucznik Kazański, zastępca dowódcy). Zupełnie jakby kapitan Sędzielowski (dowódca eskadry) miał sprawę do Katowiczan. Ponieważ rano witali się, Andrzej skinął tylko głową i siadł rozmyślając dalej o "sojuszu z Angliją", który miał być na dniach podpisany, o czym informowała dzisiejsza prasa, (str. 17, dopisek Finka). Nie byli sami. Szykowała się kolejna Entanta, tylko rolę Rosji zajmowała Rzeczpospolita. Jeżeli Włochy, podobnie jak podczas Wielkiej Wojny, nie będą chcieli iść na przegraną sprawę, Niemcy byli właśnie całkowicie izolowani politycznie.
Rozmyślanie przerwało wejście kapitana Sędzielowskiego wraz z podporucznikiem Tomaszem Kazańskim. Gdy zebrani podnieśli się w salucie, kapitan oddał salut i powiedział:
-Siadajcie, panowie. Zebrałem was tutaj, aby wam przedstawić zadanie, które wam wyznaczono. Wejdzie w skład Zasadzki w pod Aleksandrowem.
Słowo "Zasadzka" wystarczyło, aby przywołać złe wspomnienia.
Gdy w 1938 roku Andrzej dołączył do eskadry, liczył, że będzie mógł wziąć udział w zajęciu Zaolzia. Dowódcy obiecywali, że ten, kto pierwszy zestrzeli czechosłowacki samolot, otrzyma urlop i Virtuti-Militari. Czesi naruszali wtedy Polską granicę i Polscy piloci nie pozostawali im dłużni. Ile radości mieli potem, gdy Czesi zrezygnowali z Zaolzia i Polscy piloci mogli przelatywać nad opuszczającymi te ziemie kolumnami Czeskimi. Przelatywali wówczas lotem koszącym, a kolumny rozpierzchały się, obawiając się, czy nie zostaną zaatakowani. W październiku latali pokazowo nad całym Zaolziem, ukazując siłę i dumę polskiego oręża. Wówczas dowodzenie nad dywizjonem przejął kapitan Medwecki, a kapitan Sędzielowski objął dowodzenie nad 121 eskadrą myśliwską. Wtedy zaczęły się zmiany.
Wojna w Hiszpanii trwała, a dochodzące stamtąd nowinki kapitanowie chłonęli jak gąbka. Klucze 3 maszyn uznano za mniej wydajne od lotów parami i takich lotów wymagali od pilotów, każąc uczyć się nowej taktyki. Samo to nie było złe, ale raczej kładło pewną granicę w sile Polskich Sił Lotniczych. Wiosną 1939 na defiladzie lotniczej w Warszawie czuło się jeszcze dumę i potęgę, ale zaraz potem wszystko zaczęło upadać.
Wiosną 1939 Niemcy zaczęli prowadzić loty rozpoznawcze nad terytorium Polski i latem 121 Eskadra wystawiła tzw. "Zasadzkę" pod Wieluniem na Dorniery nieprzyjaciela. I tam wszystko zaczęło pękać jak bańka. Po pierwsze, nie było łączności z siecią dozorowania... w zasadzie takiej sieci wcale nie było. Ile to dni Andrzej z Piotrem stali pod lotniskiem i słuchali, czy nie lecą wrogie samoloty. A nawet jak już udało się je zlokalizować, to "Jedenastki" były wolniejsze od Dornierów 17 i te im po prostu uciekały. Na domiar złego nawet jakby lecieli z naprzeciwka, rozkazy kazały oddać serię ostrzegawczą i zmusić przeciwnika do lądowania... Ten, gdy tylko minął "Jedenastki", mógł markować zniżanie, po czym po prostu uciec. Całe wysiłki eskadry szły na marne. Gdy ruszali pod Wieluń wszyscy byli pełni ducha bojowego... gdy opuszczali Wieluń, czuli tylko gorycz... A teraz znów mieli organizować zasadzkę.
-Zasadzka będzie operowała w dniach od 20 sierpnia do 20 września, a podporucznik Tomasz Kazański będzie jej dowódcą. Pułkownik Sznuk (dowódcą lotnictwa i obrony przeciwlotniczej w Armii „Kraków”, dop. Finka) oczekuje, że przegonicie z nieba Hitlerowskich zwiadowców zapuszczających się nad nasze niebo na Śląsku, a za zdobycie hitlerowskiej maszyny obiecuje wysokie odznaczenie. Korpus ochrony Pogranicza wystawi sieć dozorową wzdłuż granicy od Bogumina, aż pod Korbielów. Będą was informować o hitlerowskich maszynach. - powiedział zataczając linię na mapie.
Kapitan kontynuował - Zasady spotkania są bez zmian. W razie napotkania, zmusić do lądowania, oddając strzał ostrzegawczy przed wrogą maszynę. Nie strzelać do wrogiego samolotu. Jak wróg otworzy ogień, trzymać dystans, nie odpowiadać ogniem. Nie dać się sprowokować. Świat wie, że to Hitlerowcy są agresorami i nie wyprowadzajmy ich z tego widokiem wraku niemieckiego samolotu na Polskiej, albo co gorsza Niemieckiej ziemi, jak uda mu się tam dolecieć. Otworzy do was ogień, zameldujecie to, a nasz rząd odpowiednio to wykorzysta. Hitler nie będzie mógł powiedzieć, ze strzelamy do bezbronnych samolotów nad Niemieckim niebem.
Zasadzka jest organizowana wspólnie ze 122 Eskadrą, która daje 2 maszyny. Dwie też będą od nas. Ze 122 w zasadzce udział weźmie podporucznik Skibiński ze skrzydłowym oraz piloci Kowal i Krieger (starsi szeregowi). Jednego z nich pod skrzydła weźmie podporucznik Kazański, drugiego weźmiecie pod opiekę wy, podchorąży Kanaron - zwrócił się do Franza - Na czas waszej nieobecności, waszego skrzydłowego, pilota Futro, weźmie pod opiekę Ludwig (ppor. Ludwik Gwarczyński, "trzeci" w eskadrze, dop. Finka). Czy macie pytania do przedstawionego zadania? - spojrzał na zebranych