4 września 1939, Okolice Sandomierza, 7:40
Ciężarówka z pilotami 121 eskadry jechała wciąż bez kontaktu z pozostałą częścią rzutu kołowego, choć "jechała" stanowiło spore nadużycie. W nocy wielokrotnie zatrzymywali się, a przyczyn zatoru nikt nie mógł wyjaśnić. Po prostu tłum zatrzymywał się, a potem z niewiadomych przyczyn ruszał dalej. Gdyby nie te postoje mogliby już być na miejscu, a tak, to ciągnęli dalej i nic nie wskazywało, aby sytuacja się poprawiła. Tomasz wyjrzał znad kabiny ciężarówki. Przed nimi w stronę Sandomierza powoli poruszał się gęsty sznur uciekinierów, samochodów i furmanek, ciągnąc w stronę widocznych w oddali dachów Sandomierza. W tym tempie to i pojutrze nie dotrą do reszty eskadry.